Miałam wrażenie jakby droga powrotna była krótsza... Choć
może to ja zbytnio pędziłam? Sama już nie wiedziałam. Byłam kłębkiem nerwów.
Czułam wewnętrzny niepokój. A pomyśleć, że wszystko zaczęło się od małego
wypadku Jamiego... Jack stwierdził wtedy, że skoro nie potrafił uratować
swojego przyjaciela to nie nadaję się na strażnika. I tymże sposobem wyrzekł
się mocy, a kłopoty lawinowo narastały...
Wtem spostrzegłam, że byłam już u celu. Ostrożnie zniżyłam
lot, aż w końcu miękko wylądowałam parę metrów przed jaskinią. Mróz szybko
zeskoczył...