25 kwietnia 2014

Rozdział XIII Nieznajomy

Wizja zniknęła, a ja zaraz miałem zginąć. Czy to naprawdę nie mogło zakończyć się inaczej?
- Cholera! - syknąłem, zaciskając dłoń w pięść.
Nagle poczułem ostre szarpnięcie oraz wbijające się w moje ramiona pazury. Coś mnie złapało i zacząłem już nawet podejrzewać kto. Podniosłem wzrok. Skóra stworzenia pokryta była krwistoczerwonymi łuskami. Łopot skrzydeł skutecznie przebijał się przez dziki szum powietrza.
- Sorrow? - niepewnie wymówiłem imię smoka.
- Nie ciesz się - prychnął bez spoglądanie na mnie. - Robię to dla Ann. - dodał, po czym zamachnął się skrzydłami i poleciał w kierunku lasu, który otaczał olbrzymią polanę. To właśnie tu toczyła się cała ta walka. Gdy smok był tuż nad ziemią, po prostu mnie puścił. Na moje szczęście upadłem na miękką trawę. Trochę mnie to zaskoczyło. Poprzednim razem spotykały mnie zaspy śnieżne.
Spojrzałem na bestię. Sorrow ryknął, zataczając koło i wrócił do walki.
- Przeklęty gad! - syknąłem - W ogóle co ja tu robię? Znalazłem się w jakimś wariatkowie... Spadam stąd!
Wściekły na cały świat, ruszyłem przed siebie. Dokąd zmierzałem... Nie miałem pojęcia. Chciałem by to wszystko co się wydarzyło, było jedynie złym snem... koszmarem, z którego zaraz się obudzę. Ta bitwa. Te stworzenia... Czy to naprawdę mogło istnieć? Miałem co do tego coraz większe wątpliwości, choć z początku się z tego cieszyłem.
Nagle potknąłem się o coś i o mały włos nie poleciałem jak długi na ziemię. Wkurzony jeszcze bardziej, spojrzałem na przeszkodę. Ku mojemu zaskoczeniu, spostrzegłem długi kij z zakrzywionym końcem.
- Co jest... - szepnąłem zbity z tropu i uklęknąłem przy przedmiocie. Pchnięty przez nieznane sobie powody, podniosłem laskę i uważnie się jej przyjrzałem. Zwykły kij, który można znaleźć w każdym lesie. - A zresztą... - westchnąłem zrezygnowany i postanowiłem zabrać laskę ze sobą. Nadal nie do końca wiem, gdzie powinienem iść. Trochę się uspokoiłem, a ucieczka była zwykłym impulsem. Jednak czy ja naprawdę nie mam już swojego miejsca? Według strażników miałem, ale czy aby na pewno mogę im ufać? Ta cała wizja... Czułem, że to coś należało do mnie, było mi bliskie.
Nagle zdębiałem, gdyż uświadomiłem sobie pewną istotną rzecz. Spojrzałem zaniepokojony na laskę. Ten białowłosy chłopak miał identyczną!
- Jakim cudem... - złapałem się za głowę. - Co się ze mną dzieje...
Poczułem się słabo. Nie rozumiałem powodów tego stanu...
- Ann... Muszę ją znaleźć... Porozmawiać... - wyszeptałem myśl, która znikąd pojawiła się w mojej głowie. Z jakiś powodów to właśnie to miałem zrobić. Jednak skąd ten pomysł... Nie miałem pojęcia.


~*~


Jack kroczył ścieżką w głąb lasu. Był wyraźnie zdenerwowany i... niezdecydowany. Uważnie go obserwowałem, stojąc na szycie pobliskiego wzgórza. Nadal nie mogę sobie wybaczyć tego, że dopuściłem do tej całej sytuacji... I choć wiem, że miał wolną wolę to nie powinno było się wydarzyć.
Mimo mojego błędu mam nadzieję, że skorzysta z mojego pomysłu. Wierzę, iż ta dziewczyna pomoże mu to wszystko odkręcić. Razem muszą stawić czoła zagrożeniu jakie na nich i na cały świat czyha.
Choć mogę wiele to nie jestem w stanie uchronić wszystkich stworzeń przed zagładą. Jedno jest pewne. Oni są wstanie to zrobić.


~*~


Przed chwilą przekroczyłam granicę miasta. Musiałam odnaleźć Agey, Sorrowa i Jacka. Byłam pewna tylko jednego. Mogę ich znaleźć gdzieś w okolicach miasta, ale gdzie dokładnie... nie mam zielonego pojęcia.
Nagle spoważniałam. Informacja, myśl... to było to. Nie wiem jak to określić... po prostu wyczułam ich energię. Byłam już pewna. Musiałam lecieć w kierunku zachodnim. Zamachnęłam mocniej skrzydłami.
„To niedaleko...” - sapnęłam w myślach. Chciałam dodać sobie otuchy, gdyż nie miałam już energii. Za dużo poświęciłam jej by dostać się do Jamiego. Jednak to w niczym nie pomagało.



----------------
Od autorki: Witam was ponownie! Powracam do was z nowym rozdziałem. Niestety krótki, ale ostatnio mało komentujecie więc chyba mała strata.
Jednak jak wam się podoba? Tajemniczo choć trochę? Mam taką nadzieję. Obiecuję także, że następny rozdział będzie zdecydowanie dłuższy.
A następny pojawi się wtedy, gdy otrzymam od was pięć komentarzy. Każdy musi pochodzić od innego autora, a ja oczywiście się nie liczę. Teraz przyszła pora, aby wprowadzić zasadę, o której mówiłam już jakiś czas temu. Od teraz przy tego typu warunku opublikowania rozdziału, nie będą się liczyć komentarze od anonimowych. Wiecie, nigdy nie byłam do końca pewna czy aby na pewno są to różne osoby więc nie miejcie mi tego za złe. A założenie konta to kwestia paru minut.

Na dziś to koniec ^^


Do następnego! 

20 kwietnia 2014

Happy Easter!

W tym poście chciałabym życzyć wszystkim swoim czytelnikom wesołych, zdrowych świąt wielkanocnych, smacznego jaja, mokrego dyngusa oraz dobrej zabawy!

Kliknij, aby powiększyć.


Nie jestem dobra w składaniu życzeń, ale to mało ważne ^^

Ciekawi Was zapewne, czemu nie wstawiłam one-shota. Otóż po pierwsze nie miałam żadnego pomysłu, a po drugie ostatnio coś mało komentujecie... Dodatkowo poprzedni one-shot nie został skomentowany w ogóle i bałam się, że tu będzie tak samo. Zresztą pod ostatnim rozdziałem dostałam mało komentarzy jak nie wcale... Martwi mnie to. Zła jestem, że pokusiłam się na ten żart. Mam przeczucie, że to przez niego. Może się mylę, nie wiem. Mam jednak nadzieję, że następny rozdział zostanie porządnie skomentowany. Postaram się go wstawić wcześniej niż zwykle to robię.



Pozdrawiam!

Ann V.

10 kwietnia 2014

Rozdział XII Nic nowego

To znów one... Dlaczego nas atakują...? Co my takiego zrobiliśmy? Nie wiedziałem, a raczej nie rozumiałem tego...

Były ich tysiące. Tak, zdecydowanie więcej niż poprzednim razem. Niebo przysłoniły czarne jak smoła chmury, z których zaczął sypać śnieg. Mroczne stworzenia walczyły coraz to zacieklej. Siedziałem w saniach i obserwowałem. Byłem zwykłym człowiekiem. Nie potrafiłem nic co mogłoby wspomóc strażników. Zacisnąłem dłonie w pięści i przygryzłem wargę. Nie znoszę tego uczucia, gdy jestem całkowicie bezużyteczny... Chciałem coś zrobić. Jeśli to co mówiła Ann było prawdą to przez własną głupotę straciłem ważną część siebie, która pozwalała mi na niezwykłe czyny. Co ja sobie myślałem? Dlaczego tamten chłopak był dla mnie aż tak ważny...?
Nagły ból przyszył całe moje ciało. Instynktownie zamknąłem oczy, a wtedy w mojej głowie ukazały się pewne obrazy. Przedstawiały jakiegoś małego chłopca o brązowych włosach i oczach, który siedział na łóżku. Z niedowierzaniem wpatrywał się w nastolatka, który stał przed nim. Ów nieznajomy wyglądał na siedemnaście lat. Miał błękitne oczy i białe jak śnieg włosy. Malec zwał go Jackiem Mrozem. Obaj byli mocno podekscytowani swoim spotkaniem. Widząc to, uśmiechnąłem się nieświadomie. Jednakże obraz w głowie zniknął tak samo szybko jak się pojawił.
- Co to było? - szepnąłem zdezorientowany. Wtem mroczne konie znów zaszarżowały, lecz tym razem planowały chyba zakończyć tę nierówną walkę. Jeden z nch odłączył się od grupy i zmierzał w moim kierunku. Chciałem odskoczyć, ale za późno się na to zdecydowałem i koszmar uderzył we mnie z impetem. Już drugi raz dałem się zaskoczyć w tak idiotyczny sposób. Straciłem równowagę i wypadłem z sań. W powietrzu kręciłem się bez celu.  Nie potrafiłem ustabilizować lotu co wywoływało u mnie dodatkową wściekłość. Strażnicy, Agey i Sorrow byli zbyt zajęci walką, aby mi pomóc. Byłem zdany sam na siebie. Wiedziałem już. Tym razem to będzie dla mnie koniec. Najwyraźniej wykorzystałem już swój limit szczęścia. Do ziemi już niedaleko... Spojrzałem w górę, gdy tylko przestałem się niekontrolowanie kręcić. Moją uwagę przykuła walka Piaska. Był on otoczony chmarą mrocznych koni oraz samego pyłu, z którego są zrobione. Wyglądało na to, że tracił siły i dużo czasu mu nie zostało. Zresztą ja nie miałem lepiej, choć te dziwne istoty przestały się już mną interesować.

Nagle poczułem ostry ból, który przeszył me ciało. Ten sam co poprzednim razem... Zamknąłem oczy, a w mojej głowie znów pojawiły się obrazy. Jednak tym razem nie była to przyjemna wizja. Wręcz przeciwnie. Po raz drugi zobaczyłem tego błękitnookiego chłopaka. Siedział on w saniach Norda, a w rękach mocno ściskał drewnianą laskę. Wysoko nad nim dojrzałem chmurę, która była mieszaniną złotego i czarnego pyłu. Wtedy też coś zrozumiałem. Obraz, który pojawił się w mojej głowie wyglądał dokładnie tak jak aktualna walka Piaska! Pytanie tylko, czemu widzę to w mojej głowie? Co to ma znaczyć? Pragnąłem odpowiedzi.

Wtem złoty piach zanikł całkowicie, a białowłosy zawył ze wściekłości. Wyskoczył z sań i poleciał w kierunku tej czarnej chmury. Wtedy dostrzegłem jeszcze jedną postać. Wysoki, szczupły mężczyzna o złotych ślepiach, odziany był w czarny płaszcz, który idealnie przylegał do ciała. Uniósł on ręce do góry, a pył wzniósł się i wyglądał teraz jak ogromna fala. Domyślałem się, że to ten facet ją kontroluje. Błękitnooki zawahał się, gdy piach pomknął w jego kierunku. Nie miał szans na ucieczkę. To coś go pochłonęło. Jednak wtedy, chłopak dokonał czegoś niesamowitego. Jego dłonie i laska rozbłysły jasnobłękitnym światłem. Siedemnastolatek ryknął i uwolnił całą moc, jaką dysponował. Nie powiem, zrobiło to na mnie niesamowite wrażenie. Czarny pył pokrył się czymś co przypominało lód, a następnie rozpadł się na miliony małych kawałeczków. Ten dziwny mężczyzna gdzieś zniknął, a białowłosy zaczął bezwładnie spadać, lecz nadal kurczowo trzymał drewnianą laskę.

Nagle obraz zaczął się rozmazywać aż ostatecznie zniknął. Czy to miało oznaczać, że pomimo tego wszystkiego, naprawdę nie ma dla mnie szans?

~*~

- To miał być zwyczajny dzień. - mruknął Jamie. - Siostra namówiła mnie, żebym poszedł razem z nią, bo inaczej mama jej nie puści. Zgodziłem się. Ona ma tylko dziewięć lat. - pokręcił głową. - Po drodze spotkałem Jacka. Wytłumaczyłem mu, jak to dałem się namówić na wyjście. On za to zaczął się śmiać i stwierdził, że potowarzyszy mi w mej niedoli. - uśmiechnął się szatyn. - Zaproponował także, że zorganizuje dzieciaką zabawę. Od czasu, gdy Mrok został pokonany, Jack stał się tu bardzo popularny wśród dzieciaków, ale obowiązki strażnika sprawiły, że rzadko pojawia się w Burgess. Gdyby dorośli sprawiali sobie sprawę z istnienia tych wszystkich istot...
- Dorośli już tacy są. - przerwałam Bennetowi. - Zapominają o tym co naprawdę ważne. Uważają wszelką magię i tym podobne za rzeczy niemożliwe. Choć bez nich świat nie mógłby normalnie funkcjonować.
- Nie chcę się takim stać. - odrzekł Jamie. Widziałam jak zacisnął prawą rękę w pięść, ale wolałam nie kontynuować tematu. Zresztą mnie też on drażni...
- Rozumiem. - szepnęłam.
- W każdym bądź razie poszliśmy na nie wielką górkę skąd dzieciaki mogły zjeżdżać na sankach. Od stromej strony biegła ulica. Każdy widział, że nie wolno bawić się w jej pobliżu. Mimo to razem z Jackiem stanęliśmy tam, aby przypadkiem żadnemu dzieciakowi nie wpadło coś głupiego do głowy. W pewnym momencie odsunąłem się nieco, aby siostra na mnie nie wpadła i wtedy się poślizgnąłem. - chłopak spuścił wzrok. - Nie widziałem nic dziwnego... Myślisz, że mój wypadek nie był zbiegiem nieszczęśliwych zdarzeń?
- Tak przypuszczam. - mruknęłam. - Miałam nadzieję, że powiesz mi coś co pomogłoby zidentyfikować sprawcę. I choć podejrzewam, że to Mrok za tym stoi to mam wrażenie, że nie działa on sam... - zamyśliłam się.
- Tylko nie Mrok. - rzekł ponuro szatyn.
- Również go nie znoszę. - odparłam. - Przez to, że Jack zrzekł się swojej mocy, zachwiał równowagę w świecie. Trzeba jak najszybciej przywrócić mu jego rolę i...
- Pomogę ci. - przerwał mi Jamie. - To po części moja wina. Mogłem być bardziej ostrożny.
- Nie da się ukryć. - prychnęłam.
- Zrobię wszystko by to naprawić. - dodał stanowczo szatyn. Spoglądałam na niego zaskoczona. Co prawda mogłam się tego spodziewać, ale mimo to przez chwilę nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- Kiedy mają zamiar cię wypisać? - spytałam.
- Raczej nie prędko. - odparł - Choć czuję się dobrze.
- Głupie ludzkie zasady. - mruknęłam zniesmaczona i przywołałam smoczy ogon. Tak, czasami jestem zbyt leniwa, aby chociażby wstać z krzesła... W każdym razie z jego pomocą sięgnęłam po kartę Jamiego, która była zawieszona na metalowej poręczy łóżka. Kątem oka dostrzegłam jak szatyn się wzdrygnął.
- Wszystko okey? - spytałam z ciekawości. - Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha...
- Przywykłem już do dziwnych rzeczy, ale... to jest na serio prawdziwy smoczy ogon? - spytał, podnosząc się z łóżka. Opuszkami palców dotknął mojego ogona, po czym ponownie się wzdrygnął. - Cholera, łuski...
- Masz rację. - przyznałam i zdzieliłam chłopaka po łbie swym czarnym ogonem.
- Auć! - zawył - To bolało! - jęknął Jamie
- Bo miało. - odparłam chłodno i wróciłam do odczytywania notatek lekarzy. - Według tego, przewidują wypisać cię za jakiś tydzień.
- Myślisz, że mam zamiar siedzieć tu tak bezczynnie podczas, gdy Jack nic nie pamięta? - spytał oschle szatyn. Ton jego głosu lekko mnie zdziwił. Westchnęłam ciężko.
- Jeśli zabrałabym cię stąd teraz, mielibyśmy problemy. - wytłumaczyłam - A dokładnie ty będziesz je miał, bo ja jestem niewidzialna dla większości ludzi.
Chłopak na chwilę się zamyślił. Ciekawiło mnie na jaki pomysł wpadnie...
- Mówiłaś, że za tydzień prawdopodobnie mnie wypuszczą, tak? - spytał Jamie na co ja przytaknęłam. - Moi rodzice wyjeżdżają dokładnie za tydzień. Mieli zostawić mnie i moją siostrę pod opieką naszej babci. Jeśli zdołam ich przekonać, że ze mną wszystko jest w porządku to ich plany się nie zmienią. Wtedy też bez przeszkód będę mógł pomóc.
- Coś za szybko się zgodziłeś... - stwierdziłam podejrzliwie. - Wyczuwam podstęp...
- Wcale nie! - zaprzeczył gwałtownie Jamie. - Serio, nie chcę mieć problemów. Burgess to małe miasto i wieści rozchodzą się tutaj z prędkością światła, a ja nie lubię rozgłosu... - spuścił wzrok.
- Jasne. - westchnęłam - W takim razie myślę, że wszystko ustalone.
- To znaczy, że wrócisz tu jeszcze?
- Tak - uśmiechnęłam się - Na razie jednak muszę wracać do reszty, ale nie zapomnę o tobie. Możliwe, że jesteś jedyną osobą, którą Jack będzie w stanie sobie przypomnieć...
- Mam taką nadzieję. - westchnął.
- Ja również. - szepnęłam i podeszłam do okna. Przyjrzałam się okolicy. Na razie nie zapowiadało się, aby rozpętała się kolejna śnieżyca, lecz kto tam wie tą całą pogodę... - Lecę, za nim strażnicy zorientują się, że zniknęłam.
Otworzyłam okno, a do pomieszczenia wpadł przenikliwy chłód. Popatrzyłam z troską na Jamiego. Jego najlepszy przyjaciel nic nie pamięta.
- Nie zdziw się tym co zaraz ujrzysz. - mruknęłam niewyraźnie. Jednak chciałam, aby chłopak zwrócił na mnie swoją uwagę i chyba to mi się udało. Wokół mnie pojawił się zielona mgła. Czułam jak moje ciało się zmieniało. Czułam pojawiające się na moich plecach skrzydła. Po krótkiej chwili, przemiana została zakończona. Z mgły wyłoniła się moja smocza postać.
- Kim ty właściwie jesteś? - spytał drżącym głosem chłopak. Odwróciłam łeb w jego stronę.
- Zmiennokształtnym duchem, istotą pilnującą równowagi w świecie.
Cofnęłam się o parę kroków do tyłu i już miałam wyskoczyć, gdy znów usłyszałam głos Jamiego.
- Ty mnie znasz... - zaczął nieśmiało szatyn. - Jednak ja nie wiem jak ty się nazywasz.
- Mam na imię Ann. - odparłam dumnie szczerząc kły. - Na razie tyle informacji musi ci starczyć


Po tych słowach rozpędziłam się i wyskoczyłam przez okno. Rozłożyłam skrzydła praktycznie od razu. Tu nie mogłam pozwolić sobie na te same numery co na biegunie. Jednak mniejsza z tym. Muszę dostać się do strażników. I to jak najprędzej. Mam złe przeczucia...



--------------------
Od Autorki: Gomenasai, gomenasai! (Będę przepraszać tak jak Yukinne...) 
Bardzo się gniewacie za mój żart z okazji prima aprilis? :c Zła jestem, oj zła...

Po za tym wybaczcie mi, że tak późno publikuję kolejne rozdziały. Jestem typem nocnego marka... :c
Jednakże co sądzicie o rozdziale? Taa, nudy :c Następne powinny być ciekawsze, ale nie będę spoilerować... No bo po co? ;3

Oprócz tego miło mi ogłosić, że Zakazane Wspomnienia dostały drugą nominację do Liebster Blog Award c:
Nominowała mnie Mania Okumura za co serdecznie dziękuję. Jednakże ze względu na to, że blog dostał już jedną nominację, nie zamieszczę nominacji dla innych blogów, gdyż nominowałam już wszystkie jakie czytam ^^’ Zagmatwane to, ale mam nadzieję, że mnie rozumiecie.
Przejdę w takim razie do rzeczy.

Liebster Blog Award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."


Pytania:

1. Jakie anime najbardziej lubisz?

Cholernie trudne to pytanie :p Mam kilka, ale ostatecznie decyduję wybrać „Noragami” c: Kochany Yatuś i jego Yukinne :3

2. Czytasz książki? Jeśli tak to jaka jest Twoja ulubiona?

Oczywiście, że czytam ^^ Moją ulubioną jest jednak „Eon: Powrót Lustrzanego Smoka” oraz „Eona: Ostatni Lord Smocze Oko” autorstwa Alison Goodman. Przyjemna dwutomowa seria c:

3. Ulubiony cytat/cytaty?

„Friends are an­gels who lift us to our feet when our win­gs ha­ve troub­le re­mem­be­ring how to fly.”

4. Masz zwierzę? Jeśli tak to jakie? Jeśli nie to czy byś chciał mieć?

Mam psa rasy York. Wcześniej miałam jeszcze królika, ale niestety zdechła przed początkiem wakacji 2013 :c

5. Co skłoniło Cię do pisania bloga? I dlaczego akurat taki temat?

Właściwie to trochę dziwna historia. Na dA pewna dziewczyna stworzyła swój komiks oparty na filmie Rise of the Guardians. Wtedy zrodziła się w mojej głowie chęć napisania czegoś swojego o Jacku. Parę dni później miałam sen, który był właśnie tym co zdarzyło się w prologu mojego opowiadania. A dalej to już jakoś samo idzie ^^

6. Jakiej muzyki słuchasz? Wymień przynajmniej jednego wykonawcę/zespół.

Tego co wpadnie mi do ucha. Jednakże niezmiennie uwielbiam zespół Linkin Park i dałabym wszystko by pojechać na ich koncert, który zresztą ma się odbyć 5 czerwca. W sumie zerwanie się ze szkoły i wyjazd do Wrocławia brzmią całkiem zachęcająco ^^’

7.Co byś zmienił w swoim życiu?

Moje lenistwo. Gdyby nie ono, miałabym lepsze oceny, rozdziały szybciej by się ukazywały itd.

8. Jeśli mógłbyś przenieść się do świata z książki/anime/mangi/filmu to jaki byś wybrał i dlaczego?

I kolejne trudne pytanie :p Nie mam zielonego pojęcia. Każdy świat jest wyjątkowy i zachęcający by się do niego przenieść, a dodatkowo żaden nie ma absolutnie wszystkiego co mnie interesuje. Jednak domyślam się, że nie mam wyboru i muszę się zdecydować, a więc wybieram... świat ukazany w „Noragami”, gdyż ostatnio po prostu się zakochałam w tym anime c:

9. Komentujesz opowiadania blogerów, które czytasz czy jesteś bardziej trybem ninji?

W większości przypadków jestem typem cichego obserwatora za co przepraszam wszystkich autorów blogów, które obserwuję.

10. Czy lubisz od czasu do czasu usiąść sobie i rozmyślać na różne tematy?

Nawet bardzo.

11. Gdy masz zły humor co poprawia Ci nastrój?

Słuchanie muzyki, rysowanie to rzeczy, które zawsze poprawiają mi nastrój c:

I to by było na tyle. Wracam do pracy nad cosplayem. Co prawda mam jeszcze parę miesięcy, ale w moim wykonaniu to i tak za mało. Choć grunt, że perukę już zamówiłam :3

Oprócz tego chciałam jeszcze zapowiedzieć, że kolejny rozdział pojawi się 25 kwietnia w godzinach wieczornych :3

Do następnego!


Ann V.

02 kwietnia 2014

Małe sprostowanie...

Uwaga!

Osoby, które nie przeczytały poprzedniego postu proszone są o natychmiastowe zapoznanie się z nim, za nim przejdą do tego co zostało napisane tutaj.

Jeśli już się z tym zapoznałeś/aś, zapraszam do przejrzenia całości tegoż posta :)

01 kwietnia 2014

Koniec, a zarazem nowe wyzwanie...

Dla wszystkich moich czytelników mam wspaniałą wiadomość. Otóż pewne wydawnictwo, którego nazwy na razie zdradzić nie mogę, kilka dni temu napisało do mnie. Zgadnijcie w jakiej sprawie :) Otóż zaproponowali wydanie moich Zakazanych Wspomnień jako książkę. Tak, tak ^^ Oczywiście zgodziłam się, nie mogąc uwierzyć we własne szczęście. Jeszcze w tym roku, moje autorskie opowiadanie ujrzy światło dzienne, a wy będziecie mogli je zakupić. A w związku z tym muszę zakończyć działalność bloga, aby nie zdradzać więcej smaczków z historii :)


Mam nadzieję, że z powodu tej wiadomość, uśmiech sam wpełznie na wasze twarze. Ja wciąż nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę! :D


Na razie tyle mam Wam do przekazania. Wszelkie pytania zostawiajcie w komentarzach pod tym postem. Odpowiem na nie gdzieś około godziny 21.00.

Oczekuję też, że pomimo tej informacji, skomentujecie rozdział XII :)

Pozdrawiam, Ann Varcon.