27 stycznia 2014

Rozdział VIII Szukając odpowiedzi

Jack mknął ku ziemi z niewyobrażalną prędkością. Koszmary wciąż skutecznie uniemożliwiały nam jakikolwiek ruch. Żadne z nas nie było w stanie uratować bruneta. Jeszcze chwila, ułamek sekundy, a Jack zginie. Tym razem już na zawsze. Że też ten idiota musiał wyrzec się mocy!
Rozumiałam jego powody aż nadto. Mimo to nie mogłam uwierzyć, że zdecydował się to zrobić. Kto by pomyślał. Gdybym nie towarzyszyła mu wtedy, gdybym nie poleciała za nim to chłopak zginąłby wcześniej. Wtedy mogłam go uratować. Teraz jest już chyba za późno...


Nagle do moich uszu dotarł znajomy odgłos. Pomimo iż wiedziałam, że nie będę zadowolona z tego spotkania to i tak mimowolnie się uśmiechnęłam. Wzrokiem szukałam miejsca, z którego dochodził ten dźwięk. Przed mną dojrzałam portal, który mienił się wszystkimi istniejącymi barwami. Z niego wyłonił się zaprzęg dziewięciu reniferów ciągnących sanie jednego ze strażników.
- Nord! - krzyknęłam w nadziei, że pokonam dziki szum powietrza, a starszy mężczyzna zdoła mnie usłyszeć. Błagałam w myślach by zdążyli uratować Jacka! Wtem Nord skierował renifery tak, że teraz sanie pędziły ku ziemi. Szybko dogonili chłopaka i w ostatniej chwili złapali chłopaka. Renifery zdawały się czytać w myślach strażnika i znów popędziły ku górze. Natomiast koszmary nie wyglądały na zadowolone. Czym prędzej skierowały się ku saniom. Sorrow, Agey oraz ja zostaliśmy uwolnieni i wyglądało na to, że straciliśmy na wartości w oczach bestii. Byłam niezwykle ciekawa jak strażnicy sobie z nimi poradzą. Zwarzywszy na to co stało się kilka dni wcześniej.


Nagle z sań wyskoczył Piasek. Unosząc się na chmurze ze złotego pyłu, strażnik snów wytworzył swoją własną armię. Składała się ona z mistycznych stworzeń zwanych alicornami, które posiadają skrzydła pegaza i jednocześnie róg jednorożca. Piaskowe stworzenia zaszarżowały. Były znacznie silniejsze od koszmarów. Nic dziwnego. Mrok już nie ma takiej mocy jak w średniowieczu. Czarne rumaki rozsypywały się w pył jeden po drugim aż w końcu żaden nie pozostał na placu boju. Razem z przyjaciółmi wylądowałam na ziemi. Skrzydła bolały mnie od długiego utrzymywania się w powietrzu. Praktycznie od razu wróciłam do ludzkiej postaci. Wciąż ciężko oddychałam. Agey poszła moim tropem i również zmieniła postać. Nie minęła chwila, a sanie wylądowały tuż obok nas. Sorrow stanął za mną i czarnowłosą. Jack podążał wraz ze strażnikami. Wydawał się nieprzytomny i lekko zdezorientowany obecną sytuacją.
- Z Jackiem wszystko w porządku? - spytałam, spoglądając co chwila na chłopaka.
- Na szczęście... - odpowiedział mi Nord. - Tylko powiedzcie co się z nim stało. Dlaczego znów wygląda jak człowiek?
- I dlaczego on nas nie pamięta? - dodała Zębuszka z wyraźnym niepokojem w głosie.
Przełknęłam głośno ślinę.
- Wyrzekł się mocy. - odparłam chłodno, spoglądając na gromadkę ulubieńców dzieciaków. Wokół zapadła nieprzyjemna cisza. Strażnicy wyglądali na zszokowanych zaistniałą sytuacją.
- Dlaczego... -  wyjąkała Zębuszka, która była bliska płaczu. Tego właśnie w niej nie znoszę. Tej jej „delikatności”.
- Co chcecie teraz zrobić? - przerwałam jej. - Skoro macie już Jacka...
- Sami chcielibyśmy wiedzieć. - wtrącił Zając. - Tyle, że to nie jest takie łatwe do przewidzenia.
- A biorąc pod uwagę to iż Jack nic nie pamięta? - dodała Agey wyraźnie znudzona całą sytuacją.
- To nie możliwe! - zaśmiał się Nord. - To, że nie poznał na początku musiało być wynikiem szoku.
- Doprawdy? - spytałam lekko rozbawiona stwierdzeniem strażnika. - No to spytaj go o coś, co twoim zdaniem powinien pamiętać.
Nord spojrzał na mnie zaniepokojony.
- W porządku. - powiedział stanowczo i zwrócił się do Jacka. - Powiedz, kto jako pierwszy uwierzył w twoje istnienie?
Chłopak milczał.
- Na pewno pamiętasz. - wtrąciła Zębuszka, którą obecna sytuacja wyraźnie zaczęła przerastać. - Tego się nie zapomina.
- Uwierzył w mnie? - spytał nadal zamroczony brunet. - O czym ty mówisz, dziadku?
Strażnicy stanęli jak wryci. Mimo to widziałam delikatny uśmiech Zająca, który od razu ukrył pod maską zaskoczenia. Sama ledwo powstrzymałam się od napadu śmiechu, a w następstwie głupawki.
„ To ci się udało, Jack!” - posłałam chłopakowi wiadomość. Ten spojrzał na mnie i nieznacznie się uśmiechnął.
- Jak do tego doszło? - przerwał ciszę Nord. - Słyszałem kiedyś, że ktoś wyrzekł się swojej mocy, ale nie stracił wspomnień.
- Dla ułatwienia pod powiem, że pamięta wszystko do momentu, w którym uratował swoją siostrę włącznie. - sprecyzowałam. - Jednak nie wiem jak to się stało iż stracił resztę wspomnień. - wzruszyłam ramionami.


Powoli to do mnie dociera, że ktoś maczał w tym palcem. Tu kroi się coś większego... Tamten wypadek nie mógł być dziełem przypadku, a także Jacka! A przynajmniej nie tak jak to sobie wmawiał... Jednakże wszyscy go oskarżali aż w końcu uwierzył w te bzdury! Stwierdził, że nie może być już Mrozem, ale nie przewidział tego, co stało się później. Trochę mi go żal. Jedyny normalny strażnik... Chłopak na powrót stał się Jackiem Overlandem, a pozostali strażnicy zostali osłabieni. Być może nie było tego widać podczas starcia z koszmarami, ale teraz jak na nich popatrzyłam to dostrzegłam, że nie są w najlepszym stanie. Oznacza to, że o wypadek, dzieci oskarżają także ich. Teraz to wszystko zaczyna mieć sens! No bo po jaką cholerę zjawiły się tu koszmary? Nie chodziło im tylko o Jacka. Ktoś chciał pozbyć się strażników i to w bardziej brutalny sposób niż siedem lat temu! Innymi słowy Mrok znów łaknie władzy. I jeśli dalej tak pójdzie to może mu się naprawdę udać... Jednak ja do tego nie dopuszczę.


Odetchnęłam głęboko i spojrzałam na nocne niebo. Zbliżała się noc, a księżyc nieśmiało wkraczał na nieboskłon. Sądząc po srebrnej tarczy, zostały jakieś dwa lub trzy tygodnie do kolejnej pełni podczas, której będzie można przywrócić Jackowi jego dawną postać i rolę w świecie.
- Muszę wam wszystko wyjaśnić. - postanowiłam, przerywając zbyt długą jak dla mnie ciszę.
- Zapraszam do mnie. - powiedział przyjaźnie Nord. - Ogrzejemy się i przeanalizujemy wszystkie informacje.

Przytaknęłam cicho. Znów będę musiała przypomnieć sobie wydarzenia sprzed kilku dni. Strażnicy nic nie wiedzą o wypadku. Zresztą Agey i Sorrow również nie znają prawdy... A ja jestem chyba jedyną osobą w tym gronie, która wie cokolwiek w tej sprawie...

---------------------
Od Autorki: W porządku, tym razem nie będę wredna i dodam rozdział pomimo niespełnionego warunku :P Jednak teraz mam nadzieję, że otrzymam od was co najmniej pięć komentarzy. Każdy musi być od innego autora, a ja oczywiście się nie liczę.
Ostatnio też odsłuchałam openning Shaman Kinga... Łzy same cisnęły mi się do oczu. Byłam zdumiona, że po tylu latach bez problemu przypomniałam sobie cały tekst...Tak świetnego anime nigdy nie zapomnę. Ile ja bym dała by powróciło do tv...
Co by tu jeszcze... A tak! Ankieta. Dziś rano dobiegła końca. Wyniki trochę mnie zaskoczyły. Szczególnie to odpowiedź; "Nie"
Cóż, mówi się trudno. Mogę wam tylko powiedzieć, że w następnym rozdziale dowiecie się dlaczego Jack zrezygnował ze swojej mocy, a nie będzie to przyjemna historia...
W ogóle tak pokręciłam całą dalszą akcję, że już nie wiem kto zwycięży w tej nierównej walce...

Do następnego!

Ann

11 stycznia 2014

Rozdział VII Atak

- Koszmary!- krzyknęłam by ostrzec przyjaciół. Mroczne bestie, przypominające konie mknęły ku nam z niewyobrażalną prędkością. Było ich tyle iż zakrywały niemal całe niebo. Nie wiedziałam czy damy im radę. Były coraz bliżej. Ryknęłam ostrzegawczo po czym zionęłam ogniem, niszcząc zaledwie trzy stwory. Rozsypały się one w drobny pył i całkowicie zniknęły z pola widzenia.
- Mrok!- warknęłam poirytowana.
- Pokaż się padalcu!- dodała Agey lecz czarny pan raczej nie miał zamiaru się ukazać. Czyżby wolał by jego koszmary zajęły się wszystkim? I właściwie czemu nas atakuje? Skąd wiedział, że tu jesteśmy? Całe moje ciało wypełniła czysta furia. Po chwili rzuciłam się z pazurami na jednego z koszmarów...



~*~



Wszystkie stworzenia w pośpiechu wykonywały swoje obowiązki. Nawet te co zazwyczaj stronią od takich rzeczy. Karibu* nerwowo kręciły łbami. Uprzęże już dawno miały założone. Teraz czekały już tylko na sygnał...

~*~

Nie mogłam w to uwierzyć! Pomimo iż dawałyśmy z siebie wszystko, koszmarów wcale nie ubywało. Wręcz przeciwnie... Było ich coraz więcej! Każdy pokonany choć obracał się w proch to po kilku minutach znów się odradzał. Miałam też wrażenie, że za każdym razem dany koszmar stawał się coraz silniejszy. Nie... To musiało być zwykłe znudzenie. To ja byłam coraz bardziej zmęczona, a to nie wróżyło nic dobrego. Muszę to przyznać. Mrok świetnie wykorzystał sytuację. Długa podróż wykończyła zarówno mnie jaki i Agey oraz Sorrowa. Kątem oka dostrzegłam czerwony dym, który pojawił się na około mojej przyjaciółki. Wiedziałam co to oznacza.
- Oby to było przydatne stworzenie...- szepnęłam z nadzieją w głosie. Mgiełka zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Moim oczom ukazało się stworzenie będące hybrydą człowieka i ptaka. Od pasa w dół ptak z ostrymi pazurami zarówno u nóg jak i rąk. Górna część jej ciała była typowo ludzka. Z pleców wyrastały skrzydła. Niekoniecznie były to ptasie. Bardziej przypominały nietoperze. Jedyne ubrania jakie miała na sobie to  czarna bluzka będąca całkowicie w strzępkach. Zakrywała jednak to co istotne. Czerwone oczy Agey zwęziły się. Przypominały mi teraz gadzie.
- Harpia? Poważnie?- spytałam wciąż zaskoczona przemianą przyjaciółki.
- W tej sytuacji każdy Kaiju jest dobry.- odparła i po chwili zaatakowała zbliżające się w jej stronę dwa koszmary. W tym kilku sekundowym zastoju, gdy nic mnie nie atakowało, patrzyłam z podziwem na przyjaciółkę. Pomimo wykańczającej podróży, zaciętej walki ona nadal mogła dokonać przemiany a do tego walczyć jeszcze zacieklej. Nie wiem ile jest w tym mocy i determinacji stworzenia, którego postać przyjęła, a ile jej własnej energii.

Nagle kątem oka dostrzegłam walczącego Sorrowa. On również bronił się już ostatkami sił. Do tego starał się by Overland czasem nie spadł z jego grzbietu. W pewnym momencie dostrzegłam dwa kolejne koszmary, które mknęły w kierunku gada. Pierwszy i zdecydowanie szybszy zaatakował smoka od frontu. Sorrow ustawił się w pozycji prawie pionowej i zionął ogniem. Bestia rozsypała się proch. Wtem usłyszałam krzyk Jacka.
- Trzymaj się człowieku!- syknął smok, który najwyraźniej zapomniał o jednej dość istotnej rzeczy... Drugi z mrocznych rumaków mknął w stronę moich przyjaciół. Wydawało mi się, że stwór pragnie zaatakować Sorrowa. Jednak jego cel był zgoła inny... Koszmar z impetem wpadł na Jacka, jednocześnie strącając go z grzbietu gada.

- Jack!- wrzasnęłam przerażona. Od razu chciałam za nim polecieć. Niestety kolejne koszmary skutecznie mi to uniemożliwiły. Spojrzałam błagalnym wzrokiem na harpie. Jednak ona również nic nie mogła zrobić. Sorrow także był w potrzasku. Nie mogłam w to uwierzyć! To nie może być koniec ducha zimy!


---------


* Inne określenie dla Reniferów



-------------
Od Autorki: Witam was w pierwszej notce w tym roku! ^^ Rozdział krótki ze względu na walki, których nie znoszę opisywać bo zwyczajnie mi to nie wychodzi T^T Mam jednak nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu. Następny chapter będzie dłuższy.
A żeby zmusić wszystkich do komentowania to następny rozdział ukaże się dopiero wtedy, gdy zobaczę pod tym postem min. 5 komentarzy. Nie będzie taryfy ulgowej c:  I na koniec zapraszam was do zakładki:  "Bohaterowie" Został tam umieszczony pierwszy opis wraz z grafiką postaci <3
A teraz wracam do moich kochanych mang <3

Pozdrawiam!
Ann