Na biegun dolecieliśmy koło godziny pierwszej w
nocy. Zgodnie postanowiliśmy, że omówimy wszystko nad ranem. Yeti odprowadziły
nas do pokoi gościnnych. Każde z nas dostało osobny. Przyjemnie było zmrużyć
oko choć na parę godzin. Jednak jak dla mnie to i tak ten sen był zdecydowanie
za krótki. O ósmej rano zostałam brutalnie obudzona przez moją przyjaciółkę,
Agey. Czasami się zastanawiam czy ona w ogóle sypia...
~*~
Usiedliśmy wszyscy przed kominkiem w tzw. „centrum dowodzenia” i nie mam tu na
myśli tego małego pokoiku, w którym ...