Na biegun dolecieliśmy koło godziny pierwszej w
nocy. Zgodnie postanowiliśmy, że omówimy wszystko nad ranem. Yeti odprowadziły
nas do pokoi gościnnych. Każde z nas dostało osobny. Przyjemnie było zmrużyć
oko choć na parę godzin. Jednak jak dla mnie to i tak ten sen był zdecydowanie
za krótki. O ósmej rano zostałam brutalnie obudzona przez moją przyjaciółkę,
Agey. Czasami się zastanawiam czy ona w ogóle sypia...
~*~
Usiedliśmy wszyscy przed kominkiem w tzw. „centrum dowodzenia” i nie mam tu na
myśli tego małego pokoiku, w którym Nord
pragnął zmusić Jacka do wyjawienia „swojego
środka”. Cokolwiek to wtedy znaczyło.
W ręku trzymałam kubek pełen gorącego
czekoladowego napoju, przyrządzonego najprawdopodobniej przez yeti. Słyszałam,
że to one wykonują wszystkie zadania, ponieważ elfy są na to zbyt głupie. Z
tego co zdążyłam się zorientować była to szczera prawda.
- Więc jak to się stało? - zapytał Nord. Nie
podniosłam nawet wzroku z nad kubka. Przymknęłam delikatnie powieki i zaczęłam
opowiadać.
- Wszystko wydarzyło się zaledwie cztery dni
temu. Od zawsze obserwowałam Jacka. Starałam się, aby nie zrobił jakiejś
głupoty. Tym razem nie było inaczej. Jednakże napięta sytuacja panowała już od
kilku dni. Nie rozumiałam tego, gdyż wszystko na pozór było takie samo. Mimo to
tej dziwnej energii było coraz więcej. Nie mam pojęcia co to jest... - zrobiłam
krótką pauzę i wypiłam łyk gorącej czekolady. Później spojrzałam z osobna na
każdą z osób zgromadzonych w tym pomieszczeniu. - To był normalny dzień.
Przyleciałam do Burgess z opóźnieniem choć to zaledwie 40 kilometrów od mojego
domu. Jednakże niewiele straciłam, gdyż zabawa dopiero zaczęła się rozkręcać.
Zaszyłam się i obserwowałam. Jack wygłupiał się z dzieciakami. Stworzył dla
nich fort i masę śnieżek do bitwy. Wtedy to kątem oka dostrzegłam szybko
przemieszczający się czarny piasek. Tego dnia było dosyć wietrznie więc, gdy
piasek zniknął to uznałam iż to nic takiego. W końcu to mogła być zwykła
ziemia... Nieważne, wracając. Robiło się coraz ciemniej na zewnątrz. Nic
dziwnego. Pod koniec listopada słońce zachodzi już po godzinie czwartej po
południu. Jednak końca bitwy na śnieżki nie było widać. Niewielki pagórek, z
którego dzieciaki mogły zjeżdżać na sankach był dobrze oświetlony. Nic nie
wskazywało na to, że coś się wydarzy, a jednak... - westchnęłam ciężko za nim
przeszłam do najważniejszej części. - Nagle chłopak, który rozmawiał z Jackiem
i prawdopodobnie odpowiadał za dzieciaki, przewrócił się do tyłu. Niby nic, ale
problem polegał na tym iż spadał ze stromej strony pagórka. Ten z kolei kończył
się przy bardzo ruchliwej ulicy. Niby małe miasteczko, a jednak przejeżdża
przez nie sporo aut. Znów kątem oka dostrzegłam ten piach, ale zignorowałam go
i skupiłam całą uwagę na spadającym w dół nastolatkiem. Zgodnie z zasadą... nie
powinnam się mieszać i tego nie zrobiłam. - syknęłam, zaciskając wolną rękę w
pięść. - Chłopak mknął wprost na ulicę. Jack ruszył za nim chcąc mu pomóc. Lecz
było już na to za późno. Nastolatek leżał ledwo przytomny na jezdni, a zza rogu
wyłoniła się czarna terenówka. Nigdy w życiu nie widziałam takiego modelu.
Dzieciaki przypatrywały się całej tej sytuacji z niemałym przerażeniem. W
szczególności ta blondynka. Jack wpadł przed chłopaka chcąc go ratować.
Odepchnął nastolatka na bok, ale był to zdecydowanie za słaby ruch. Mróz tak
samo jak dla dorosłych był niewidzialny także dla ich przedmiotów więc pojazd
przeniknął przez jego ciało, nie wyrządzając żadnej krzywdy.. Niestety chłopak,
któremu chciał pomóc nie miał już tyle szczęścia. Został uderzony w tył głowy i
nieprzytomny leżał na asfalcie. Terenówka jakby rozpłynęła się w powietrzu.
Jack klęczał zrozpaczony nad ciałem przyjaciela. Karcił się i wyzywał iż nie
zdołał mu pomóc. Gdy przyjechała karetka wezwana przez tą blond dziewczynę,
zakradłam się i podsłuchałam rozmowy lekarzy. Z ich wstępnej diagnozy wynikało,
że nastolatek doznał wstrząsu mózgu. Teraz zapewne leży w śpiączce w szpitalu.
Jack się tym strasznie przejął. Stwierdził, że jeżeli nie potrafi ochronić bliskich
mu osób to nie zasługuje na moc i wtedy jej się wyrzekł. Jednakże nie
przewidział, że utraci wspomnienia... Zresztą tak jak mówił Nord, tak nie
powinno się było stać. - pokręciłam głową. - To wszystko nie miało sensu aż do
momentu, w którym zaatakowały nas koszmary, a ich głównym celem był Jack.
Sądzę, że to Mrok jest odpowiedzialny za wypadek tego chłopca. Zrobił to
celowo. Chciał się was pozbyć. - spojrzałam na strażników. - Chciał by dzieci w
was zwątpiły i udało mu się. Wszystkie obwiniają was o to iż nie byliście tam.
Nie pomogliście. Jacka oskarżają o to samo... - westchnęłam ciężko, a wokół
zapadła cisza. Strażnicy spoglądali na siebie niepewnym wzrokiem, aż w końcu
jedno z nich się odezwało.
- Wiesz kto uległ temu wypadkowi? - zapytał
Zając. Spojrzałam smętnym wzrokiem na Jacka, który uważnie przysłuchiwał się
mojej opowieści.
- Wypadkowi uległ, dziś już szesnastoletni Jamie
Bennett.
- Jesteś pewna? - wyjąkała Zębuszka, która
wyglądała jakby zaraz miałaby się rozpłakać. Pokiwałam nieznacznie głową.
- To był on. - odpowiedziałam. - Właśnie dlatego
Jack się załamał i zrzekł mocy. Jamie pilnował swojej młodszej siostry, Sophie.
Najwyraźniej Mróz zgodził się im towarzyszyć i obiecał, że zorganizuje
dzieciaką zabawę. W przerwach, Jack i Jamie rozmawiali szeroko się uśmiechając.
Dwaj najlepsi przyjaciele. Według mojej interpretacji Mrok chciał zabić
pierwszą osobę, która uwierzyła w istnienie Jacka by wyeliminować strażnika
zabawy, a także osłabić was. Prawdopodobnie w najbliższym czasie ostatecznie
się z wami rozprawi. Jednakże póki co musimy dowiedzieć się, co stało się ze
wspomnieniami Jacka, ponieważ jak już wspominałeś Nord, niemożliwe by
spowodowała to przemiana.
- Idąc tym tropem to jedyną osobą, której
mogłoby by zależeć na przechwyceniu wspomnień Mroza jest sam Mroczny Pan. -
zauważyła Agey.
- Nawet jeśli to po co Mrokowi wspomnienia
Jacka? - zapytał Zając.
- Chciałabym wiedzieć... - pokręciłam głową i
wypiłam resztę gorącej czekolady, a później odłożyłam pusty kubek na lodowy
stolik.
- Po prostu chce przejąć władzę. - mruknął smok,
który ułożył się przy kominku.
- Do tego nie są mu potrzebne wspomnienia. -
zauważyła Zębuszka.
- Może nie są mu potrzebne do niczego ważnego...
- zaczęłam cicho. - Ale zabierając je spowodował, że Jack nie będzie w stanie
mu przeszkodzić tak jak siedem lat temu...
- Dodatkowo sprawił, że strażnicy stracili
większość swej mocy… - wtrąciła Agey.
- Może to mu się udać. - zakończył Nord.
- Tak. - przytaknęłam. - To musi być to.
- Proponuję złożyć Mrokowi niezapowiedzianą
wizytę... - zaproponował Zając, głaszcząc swój bumerang. Mimowolnie się
uśmiechnęłam na tę myśl. Jednak w głowie obmyślałam już zupełnie nowe
zadanie... Zadanie, które może pomóc odnaleźć odpowiedzi na pewne pytania.
- Nie wiemy jeszcze jak odzyskamy te
wspomnienia, ale wstępnie to dobry plan. - poparłam Zająca. - Ciekawi mnie
jakim sposobem je podchwycił... - zamyśliłam się.
- Ma od tego koszmary. - wyjaśnił Nord.
- I niczego nie zauważyłam, tak? Choć stałam
zaledwie dwa metry od Mroza podczas przemiany? - spytałam obojętnym tonem.
- Chyba nie wiesz na co go stać. - mruknęła
zaniepokojona Zębuszka.
- Wiem. - odpowiedziałam jej chłodno. - Tak czy
siak zostawiam Jacka w waszych rękach. Teraz to wasz problem.
- Dużo wiesz, mogłabyś nam pomóc... - stwierdził
Nord.
- Nie wiem jednak wszystkiego. - westchnęłam
ciężko.
Cała ta sytuacja zaczyna mnie chyba przerastać i
nie mam tu na myśli zabawy Mroka. Wstałam i bez słowa ruszyłam w kierunku
wyjścia, zostawiając zdezorientowanych strażników. Jedyne o czym teraz marzyłam
to była samotność. Chwila ciszy i spokoju pozwoli mi wszystko poukładać w
sensowną całość.
Udałam się w kierunku pokoju gościnnego, który
został mi przydzielony kilkanaście godzin temu. Stanęłam przed wielkimi
drzwiami wykonanymi ze starego drewna. Nacisnęłam klamkę, a wejście do pokoju
stanęło mi otworem z cichym aczkolwiek denerwującym, przeciągłym skrzypnięciem.
Po przekroczeniu progu zamknęłam drzwi za sobą i podążyłam w kierunku okna. Tam
w kącie usiadłam i zakryłam twarz rękoma, bijąc się z własnymi myślami. Czy ja
w ogóle powinnam była wtrącać się w tą całą sprawę? Z jednej strony Jack
zawdzięcza mi życie. Gdyby mnie tam nie było to zginąłby. Z drugiej jednak
zmiennokształtne duchy nie powinny były się mieszać... Po za tym przez to
wszystko znów łaknę odpowiedzi. Odpowiedzi, którą prawdopodobnie nigdy nie
poznam. Dzięki temu sytuacja staje się coraz bardziej frustrująca!
- Co się stało? - Dobiegł mnie cichy głos Agey.
Nie odpowiedziałam jej ani nie spojrzałam. Zakradła się tu, podczas gdy ja
chciałam być sama... - Chodzi ci o wspomnienia? - Spróbowała ponownie.
Zamarłam. Delikatnie odwróciłam głowę w stronę czarnowłosej. - Czyli trafiłam w
sedno... - rzekła ponuro i usiadła obok mnie. - Słuchaj... Doskonale cię
rozumiem. Obydwie mamy ten sam problem. Obydwie nie znamy swojej przeszłości,
ale to nie powód do zmartwień.
- Co z tego? - szepnęłam zła. - Nawet ten idiota
wie kim był. Każdy strażnik wie. A my zmiennokształtne duchy już nie mamy do
tego prawa? - warknęłam poirytowana.
- Dobrze wiesz dlaczego tak jest.
- Tak. - prychnęłam. - Nie ma to jak być rasą
powołaną przed strażnikami.
- Jednak możemy to wykorzystać.
- Niby jak? - mruknęłam zrezygnowana.
- Jestem przekonana iż Księżyc ma te informacje.
Nie bez powodu wybrał ciebie, mnie... Jeśli pomożemy Jackowi to może zyskamy
jego całkowite zaufanie, a wtedy nam pomoże?
- Duch Księżyca? Nasze wspomnienia? Brzmi trochę
absurdalnie...
- Wszystko tak teraz brzmi. - przerwała mi. - Swoją
drogą, mam złe przeczucia. Nie jestem pewna czy, aby na pewno Mrok ma
wspomnienia Jacka...
- No nie? Jednakże kto inny by tego chciał... -
zamyśliłam się.
- Nie podawałabym przypuszczeń, gdybym była
pewna odpowiedzi. - skwitowała Agey. - Jednak na razie proponuję współpracować
ze strażnikami...
- Ty? Współpracować z kimś? - zachichotałam. -
Od kiedy ten związek ma przyszłość?
- Zdarza się. - wzruszyła ramionami.
- Tylko będzie problem. Jacka i Zająca jeszcze
zniosę, ale tą irytującą pseudo wróżkę już nie. - uśmiechnęłam się. Tym razem
Agey zachichotała.
- Też za nią nie przepadam. - powiedziała
czarnowłosa i podała mi rękę, pomagając mi podnieść się z ziemi. Razem
ruszyłyśmy z powrotem do „centrum
dowodzenia” Byłam już w znacznie lepszym humorze niż kilkanaście minut
temu.
Przekroczyłam próg pomieszczenia i rozejrzałam się.
Sorrow przysypiał, a Zębuszka rozmawiała z Jackiem. Przyznam iż wyprowadziło
mnie to z równowagi lecz starałam się nie okazywać tego. Nord i Zając również
rozmawiali, żywo przy tym gestykulując. Natomiast strażnik snu z niepokojem
patrzył na mego smoka. Czyżby Piasek chciał uśpić Sorrowa? Nie... Przecież oni
nie mają wpływu na Kaiju. Smok nic sobie nie robił z obecnej sytuacji. Choć
wydaję mi się, że idąc tu widziałam uciekającego elfa, który rozpaczliwie
starał się ugasić swoje płonące ubranie. Może Sorrow nie jest taki spokojny na
jakiego teraz wygląda?
- Więc jak będzie? Co robimy dalej? - spytałam
podniesionym aczkolwiek wciąż spokojnym głosem, aby wszyscy zwrócili na mnie
swą uwagę. Sorrow podniósł się gwałtownie i podszedł do mnie. Położyłam dłoń na
jego pysku i zapatrzyłam się w cudowne, szmaragdowo-zielone oczy smoka.
Uśmiechnęłam się ciepło. Nigdy nie potrafiłam długo się na niego złościć.
Choćby nie wiem co zrobił. Zbyt wiele dla mnie znaczy.
- Raczej to o czym wcześniej rozmawialiśmy. -
odpowiedział mi Zając. - Złożymy Mrokowi niezapowiedzianą wizytę.
- Tak, ale nie wiemy gdzie on teraz przebywa. - słusznie
zauważył Nord.
- Pewnie w kryjówce po lasami Burgess. - odpowiedziałam
jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Rusz głową, Ann. Skoro nas zaatakował,
doprowadził do wypadku Jamiego to jaka jest szansa iż wciąż tam jest? -
Czarnowłosa spojrzała na mnie wyczekująco. W odpowiedzi cicho westchnęłam i spuściłam
wzrok. Miała rację...
- Co w takim razie proponujesz? - zapytałam.
- Można by zastawić pułapkę. - rzucił od
niechcenia Sorrow.
- Pomysł dobry, ale musi to być coś wyjątkowego.
Coś na co Mrok rzeczywiście się skusi. - dodała Agey.
- Mrokowi zależy na władzy. Chce, aby dzieci
odczuwały strach. Jego strach.
- Niekoniecznie, Nord. - mruknęłam pod nosem i
uśmiechnęłam się delikatnie, gdyż wpadłam na pomysł, który może pomóc. Choć nie
do końca jestem z niego zadowolona...
- Co masz na myśli? - spytała Zębuszka.
- Mrokowi nie udało się przejąć władzy ze
względu na to iż dołączył do was Jack i jednocześnie was zjednoczył. To właśnie
Jack zniweczył plany Księcia Koszmarów i to na nim po odzyskaniu sił się
skupił.
- Więc przynętą będzie Mróz? - Smok uradowany
uniósł łeb w moją stronę.
- Dobrze główkujesz. - przyznałam choć nie do
końca byłam zadowolona z tego jak Sorrow zareagował na tą wiadomość.
- Musimy być ostrożni. Jack jest teraz
bezbronny... - zaczęła nieśmiało Zębuszka za co miałam ochotę ją udusić.
- Jaki bezbronny? - oburzył się nasz podmiot
rozmowy.
- Będziemy. - zapewniłam znudzona, nie zważając
na Mroza.
Zrobię to. Zrobię to dla równowagi w świecie.
Dla tego czym powinny zajmować się zmiennokształtne duchy. Jednakże jest coś
więcej. Coś co prawdopodobnie zyskam, pomagając Jackowi. Wreszcie będę
wiedziała, kim byłam w przeszłości...
------------------------
Od Autorki: Znów dodaję wcześniej :P Jestem niecierpliwa, a po za tym dziś taka równa data, a ja lubię w takie publikować :P
Więc jak wam się podoba (prawie) najdłuższy rozdział? Ciekawa jestem waszych opinii :D
A i za nim zapomnę... Jeśli podoba wam się mój blog, chcecie mi pomóc w jego promowaniu itp. to nominujcie Zakazane Wspomnienia pod tą notką. Będę wam za to ogromnie wdzięczna ^-^
Co dalej... Zastanawiacie się pewnie kiedy kolejny rozdział, prawda? To zależy. Więc zrobimy tak. Na razie oczekuję pięciu komentarzy od różnych autorów. Zaglądajcie jednak często bo być może ustalę w tym tygodniu datę publikacji :P
Oprócz tego, wiecie już, że blog dobił do ponad dwóch tysięcy wejść? Dziękuję wszystkim co komentują za to, że po prostu są. Wasze komentarze utwierdzają mnie w przekonaniu, że to co tworzę nie jest tylko dla mnie. Jeszcze raz dziękuję!
Dodatkowo zapraszam was do ponownego przejrzenia strony "Bohaterowie" Znalazła się tam kolejna grafika mojego autorstwa :)
Ok, ostatnia informacja dla Will. Wybacz, że u Ciebie nic nie komentuję, ale wiedz, że czytam każdą twoją notkę :) Gdy ogarnę się ze szkołą nadrobię wszystko. Na razie nie mogę się otrząsnąć z faktu iż moje ferie już się zakończyły :(
No nic...
Do następnego!
Ann Varcon
DODAŁAŚ! Jeeej! Super rozdział ^.^ No i gratuluję 2 tysięcy wyświetleń *_* Właśnie miałam zamiar lecieć do Bohaterów. Czekam na następny ^O^ Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńI radzę często zaglądać, bo prawdopodobnie niedługo ustalę termin publikacji następnego rozdziału ;)
Pozdrawiam!
*wybucha płaczem*
OdpowiedzUsuńJamie nie! Nie odchodź! Żyj, chłopie, żyj!
Dan: I tylko dlatego ryczysz?
Nie... przeciełam sobie też palca nożem T.T
Dan: Shuna nie ma i ty już się kaleczysz...
Przecież nie robię tego celowo!
Ann, rozdział boski. Nawet nie wiesz ile ja się na niego naczekałam! A wspominałam już może że Zębuszka działa mi na nerwy... znaczy ja rozumiem, martwić się o kogoś czy troszczyć, ale bez przesady -,- Jack jest w końcu strażnikiem, nie? To znaczy... może nie JEST ale z jakiegoś powodu nim został, nie?
No niestety... Jamie ma przechlapane, ale spokojnie. Na razie nie mam zamiaru go zabijać. Przyda mi się jeszcze... Może tortury...? *niebezpieczny błysk w oku* xD Jednak tak na serio aktualnie (tzn. jakieś 8-9 rozdziałów dalej w moich notatkach) chłopak znów jest w tarapatach :P
UsuńCieszę, że Ci się podoba :) Obiecuję, że gdy ogarnę szkołę to wpadnę na twojego bloga i co nieco skomentuję :P Ostatnio w ogóle się nie odzywam...
Zębuszka od samego początku mnie denerwowała, ale nie mogę jej wywalić ze względu na to, że... *gryzie się w język* Cholera, znów zacznę spoilerować dalsze rozdziały :P
Trudno stwierdzić czy Jack nadal może być uznawany za strażnika, po tym jak wyrzekł się mocy :/
Został nim, ponieważ poświęcił własne życie, aby uratować swoją siostrę...
"I have no idea..."
Pozdrawiam i życzę weny! :)
To też się liczy jako komentarz, prawda? :3
OdpowiedzUsuńPowiedz że tak :)
W sumie to tak. Komentarz to komentarz :)
OdpowiedzUsuńAle o Liebster Blog Award wspomnę w następnym poście pod rozdziałem :p Teraz muszę zdecydować, które blogi nominuję, a jeszcze niespodzianka na 14...
Twój blog dostał się do drugiego etapu konkursu Najlepszy Blog Segregatora. Zapraszam do przejrzenia notki 137. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńposegregowane.blogspot.com
Już jestem, kochana <3
OdpowiedzUsuń"w tzw." <- takie skróty niby dopuszczalne są, ale moim zdaniem gorzej wyglądają x.x
"się zorientować była" <- przecinek przed "była".
"zniknął to uznałam iż to" <- niepotrzebne tu to pierwsze "to", robi tylko powtórzenie + przecinek przed "iż".
"za nim" <- "zanim".
"na tym iż" <- przecinek przed "iż".
"spadającym w dół nastolatkiem" <- "nastolatku".
"zrobiłam. - syknęłam" <- "syknęłam" wielką literą.. chyba, że chodziło o to, że mówiła no.. sykiem, że tak to ujmę to bez kropki po "zrobiłam".
"wyzywał iż" <- przecinek przed "iż".
"stać. - pokręciłam" <- "pokręciłam" wielką literą.
"sensu aż" <- przecinek przed "aż".
"spojrzałam na" <- "spojrzałam" wielką literą.
"to iż" <- przecinek przed "iż".
"uległ, dziś już szesnastoletni Jamie" <- przecinek przed "Jamie".
"on. - odpowiedziałam" <- bez kropki.
"dzieciaką zabawę" <- "dzieciakom".
"przerwach, Jack" <- bez przecinka.
"wspominałeś Nord" <- przecinek przed "Nord".
"Pan. - zauważyła" <- bez kropki.
"pokręciłam głową" <- "pokręciłam" wielką literą.
"władzę. - mruknął" <- bez kropki.
"wspomnienia. - zauważyła" <- tu również.
"udać. - zakończył" <- to samo.. chyba..
"plan. - poparłam" <- tu również.. chyba.
"koszmary. - wyjaśnił" <- bez kropki.
"stać. - mruknęła" <- to samo.
"Wiem. - odpowiedziałam" <- tu też.
"wszystkiego. - westchnęłam" <- i tu.
"my zmiennokształtne duchy" <- przecinki po "my" i "duchy".
"przekonana iż" <- przecinek przed "iż".
"brzmi. - przerwała" <- bez kropki.
"odpowiedzi. - skwitowała" <- to samo.
"się. - wzruszyła" <- "wzruszyła" wielką literą.
"nie. - uśmiechnęłam" - "uśmiechnęłam" wielką literą.
"przepadam. - powiedziała" <- bez kropki.
"Przyznam iż" <- przecinek przed "iż".
"równowagi lecz" <- przecinek przed "lecz".
"rozmawialiśmy. - odpowiedział" <- bez kropki.
"Burgess. - odpowiedziałam" <- to samo.
"szansa iż" <- przecinek przed "iż".
"pułapkę. - rzucił" <- bez kropki.
"skusi. - dodała" <- to samo.
"Nord. - mruknęłam" <- tu również.
"to iż" <- przecinek przed "iż".
"główkujesz. - przyznałam" <- bez kropki.
"Będziemy. - zapewniłam" <- tu też.
Ogółem to pogubiłaś akapity T.T Odstępy miedzy myślnikami są, a akapity nie o.o Ale błędów widzę o wiele mniej ^^ No i dobrze ;3
Noo.. ! Widzę, że w końcu dłuższy rozdział czyli... więcej do komentowania ! :3
Oo.. takie budzenie o ósmej jest straszne T.T Współczuję Ann ;c No w końcu wyjaśniła się zagadka o Jack'u. No powiem, że ciekawie to wymyśliłaś, naprawdę. I to jeszcze Jamie miał wypadek. No, no.. serio, ładnie też opisałaś co zrobił Jack, bo szczerze.. to nawet powiem, że pewnie podobnie by się zachował ;3 Ale mam nadzieję, że mi jednak Jamie'go nie uśmiercisz O.O Aaa... a więc zmiennokształtne duchy nie mają wspomnień ? ;o Hehe.. Ann nie lubi Zębuszki ? No, no ciekawie ^^
No co by tu jeszcze ? Wszystko piękne i cudne jak zawsze :3 Niestety nie mogę więcej Cię już pochwalić, bo mam jeszcze sporo blogów do skomentowania :C Ale jutro widzimy się pod Twoim kolejnym rozdziałem <3 Mam nadzieję ;*
Ps. zaproszę Cię też do siebie ^^ Miło by było gdybyś wpadła w odwiedziny <3
Pozdrawiam i życzę worka z weną ~Szalony Kapelusznik~
Manon.
Także już jestem ^^
UsuńKiedyś miałam taki fajny kod na akapity, ale po zmianie szablonu gdzieś mi się zagubił ;_;
Ja robię mniej błędów? o_O A widziałaś swój komentarz, w którym wszystko wypisałaś?
Nawet nie wiesz jak długo się mordowałam by wymyślić te wszystkie rzeczy ._.
Jamiego na razie nie zamierzam uśmiercić, choć nie ukrywam, że któregoś z bohaterów to czeka ;3
Po swoim odrodzeniu, żadna istota nie pamięta swojej przeszłości. Dlaczego tak się dzieje to wyjaśni się później... ;3
Eh, muszę się wreszcie ogarnąć, lecz od czasu obozu po prostu nie potrafię T_T
Dlaczego tak się dzieje zamierzam wyjaśnić pod najnowszym rozdziałem...
Pozdrawiam! :3