Lepszej
pogody już być nie mogło. Stałem nieruchomo pośrodku wioski. Śnieg od dawna już
nie sypał, a słońce grzało. Co prawda upału nie było, ale piętnaście stopni
dawało wystarczająco dużo ciepła. Rozłożyłem ręce i głęboko odetchnąłem czystym
powietrzem.
- Jack!-
Usłyszałem za sobą głos mojej siostry.
- Co tam
Emma? - spytałem, odwracając się w jej stronę i w tym momencie oberwałem
śnieżką. Postąpiłem parę kroków do tyłu i potykając się o własne nogi, upadłem
na ziemię. Pokręciłem głową i starłem z twarzy resztki śniegu. - Dzięki -
mruknąłem niezadowolony, spoglądając na młodą.
- Bawimy się
w chowanego! - zawołała entuzjastycznie, nie zważając na mnie. Zawsze
zastanawiało mnie skąd ona miała tyle energii w sobie.
- Zgoda -
odparłem, zaczynając się śmiać. W sumie nawet nie wiedziałem czemu. Wstałem,
otrzepałem ubrania, a dziewczynka pociągnęła mnie w stronę najbliższego drzewa
czyli ogromnego dębu.
- Zakryj oczy
i nie waż się podglądać! - poleciła mi Emma, grożąc palcem. W jej wykonaniu
wyglądało to komicznie. Przytaknąłem, po czym oparłem się o drzewo, wykonując
polecenia siostry. Nim zacząłem liczyć, usłyszałem jej pośpieszne kroki. Na
moją twarz wkradł się delikatny uśmiech.
- Trzy, dwa,
jeden... szukam! - zawołałem na tyle głośno, aby mieć pewność, że młoda mnie
usłyszy. Odsunąłem się od dębu i uważnie rozejrzałem się wokół. Szybko mą uwagę
przykuł rąbek spódnicy, wystający zza jednego z domów. Byłem pewny do kogo on
należy. Znów uśmiechnąłem się pod nosem, jednak chciałem się jeszcze nieco
podroczyć z Emmą. Nie byłbym sobą, gdybym tak nie zrobił.
- Ciekawe
gdzie schowała się moja ukochana i najmądrzejsza na świecie siostra! -
zawołałem, postępując krok naprzód.
- Hej Jackie!
Wzdrygnąłem
się nagle, słysząc znienawidzone przeze mnie przezwisko, które było
zdrobnieniem mojego imienia.
- Tak...? -
odwróciłem się na pięcie, próbując zachować spokój. Przed sobą ujrzałem
rodzeństwo. Blondwłosa Silla oraz Kay, jej brat o ciemnobrązowych włosach.
- Pobawisz
się z nami? - zagadnęli jednocześnie. Niezbyt podobał mi się ten pomysł.
Chciałem szybko znaleźć siostrę, a później niepostrzeżenie gdzieś się wymknąć.
Trochę to dziwne. Pamiętałem, że nigdy nie unikałem towarzystwa, a teraz...?
Moja podświadomość nakazywała mi pobyć w samotności. Zupełnie jakbym wcześniej
żył sam, ale to przecież nie miało sensu.
Wtem w głowie
zaświtał mi pewien pomysł.
- Słuchajcie
mnie uważnie - mruknąłem i kucnąłem tak, aby zrównać się wzrokiem z rodzeństwem
- Pobawię się z wami, jeśli tylko znajdziecie Emme. - zaproponowałem. Kay i
Silla wyraźnie ucieszyło się z tego, a ja byłem pewny, że kto jak kto, ale oni
na pewno szybko nie znajdą mojej siostry. Podekscytowani pobiegli w zupełnie
innym kierunku niż schowała się młoda.
W tym
momencie skorzystałem z okazji i wymknąłem się z wioski, biegnąc w głąb lasu.
Moje nogi jakby miały własny rozum, skierowały mnie nad mały staw. Od razu się domyśliłem.
To było miejsce, w którym doszło do wypadku. Szczerze mówiąc to nie miałem pojęcia
czemu właśnie tu trafiłem. Pokręciłem głową. Podszedłem do krawędzi brzegu,
schyliłem się i dotknąłem tafli lodu. Coś się tu nie zgadzało. Skoro niedawno,
bo kilka dni temu, o mały włos się tu nie zabiłem to czemu nie żadnych śladów?
Lód był gładki.
- Nie... -
mruknąłem i złapałem się za głowę. Nagły ból przeszył moje ciało. Upadłem na
ziemie i wtem przeniosłem się jakby w inne miejsce, chociaż... nie. Miałem
wrażenie, że oderwałem się od swego ciała. Była noc. Ujrzałem tego samego
chłopaka co kiedyś w wizji...
Był podobny do mnie, ale miał białe włosy i
niebieskie oczy. Wszystko zaczęło się od pękającego lodu. Nastolatek wyłonił
się z dokładnie tego jeziora, przed którym chwilę temu stałem. Poznałem go po
okolicy. Chłopak był wystraszony i nie wiedział co się dzieje, ale gdy spojrzał
na księżyc... uspokoił się. Czułem to samo co on. Energia płynąca ze srebrnej
tarczy wypełniała nasze ciała. Napełniała ona nadzieją i pełnią życia.
- Czy to
ja...? - wyjąkałem, powróciwszy nagle do pełnej świadomości. Leżałem na ziemi,
na plecach. Poruszyłem delikatnie rękoma, aby mieć absolutną pewność, że nadal
żyję.
- Nie wiem
czy dobrze zgaduję, ale sądząc po twojej reakcji i miejscu, - odezwał się czyjś
głos - wnioskuję, że tak, to byłeś ty dodała i w tym momencie nad moją głową
ujrzałem czarny, koci łeb z zielonymi oczami. Ja je znałem...
- Ann? -
zdziwiłem się - Co ty tu robisz?
Kocica
przeskoczyła nad moją głową, lądując na moim brzuchu, po czym odwróciła się i
usiadła.
- A któż inny
wciąż przejmuje się twoim życiem? - odparła pytaniem na pytanie - Jestem tu po
to co wcześniej. - wytłumaczyła krótko.
- Ale jakim
cudem jesteś kotem? - zapytałem, wyciągając dłoń w jej kierunku, lecz szybko ją
cofnąłem i podparłem się na rękach.
- Zapamiętaj
to wreszcie - prychnęła - Jestem zmiennokształtnym duchem. Choć w sumie to
teraz nieważne. Koniecznie musisz iść ze mną. - dodała.
- Dokąd? -
spojrzałem na nią zaciekawiony.
- Byle
dalej... - odparła, odwracając łeb - To chyba nie będzie trudne, prawda? Skoro
już chyba rozumiesz, że Luke nie jest tym za kogo się podaje...
-
Zorientowałem się już... - przyznałem nieco zły - Widziałem to wspomnienie... Teraz
już wiem, że to co widziałem wcześniej nie było tylko zwykłymi wizjami tylko
cząstkami mnie. - wyszeptałem .
- Robi się
coraz ciekawiej... - mruknęła Ann, po czym zeskoczyła z mojego brzucha i
przybrała ludzką postać. Tą, którą najlepiej zapamiętałem. Wyciągnęła ku mnie
rękę i pomogła wstać. - Zabierajmy się stąd. Póki jeszcze...
- Proszę,
proszę... - przerwał dziewczynie pewien złowieszczy głos. Odwróciłem się
gwałtownie. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
- Luke... -
wyszeptałem przez zaciśnięte zęby.
- Taka ładna
i taka naiwna - wyszeptał przyjacielsko choć czułem od niego coś złego.
- Kim ty do
cholery jesteś! - syknęła Ann.
-
Przyjacielem - odparł blondyn - Trafiłaś w dziesiątkę, gdy stwierdziłaś, że nie
jesteśmy ludźmi.
- To w takim
razie kim jesteście. - spytała niepewnie zielonooka. Luke spojrzał na nią
znudzony.
- To nie
istotne - wzruszył ramionami - Zresztą nie różnimy się od siebie, aż tak
bardzo. - westchnął i wtem czerwonooki wyciągnął przed siebie prawą rękę i
pstryknął palcami. Zewsząd dobyły się różnorakie wycia dzikich zwierząt. Ciarki
przyszły mi po plecach, gdy tylko wyobraziłem sobie jak przerażające istoty
czekają w tym lesie. Nagle stworzenia wyłoniły się, ze swych kryjówek. Wilki,
dziki, a nawet kilka ogromnych gadów. Wszystkie te szczerzyły ostre kły,
czekając na sygnał Luka, który wyraźnie je kontrolował.
- Co to ma
znaczyć! - warknęła Ann.
- Za dużo
wiesz... - mruknął blondyn i wtem jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie -
Zabić ją! - ryknął, a ja przeraziłem się.
- Co ty
chcesz...! - krzyknąłem, ale nim zdążyłem cokolwiek zrobić, blondyn zakrył mi
usta. Nie wiedziałem jakim cudem tak szybko znalazł się koło mnie.
- Spokojnie
Jack - szepnął mi do ucha - To już nas nie dotyczy. - dodał, po czym zadał mi
cios w okolice szyi.
Za nim
straciłem przytomność, ujrzałem jak dzikie zwierzęta szarżują na Ann. Jeśli ona
zginie to będzie moja wina...!
--------------
Od Autorki:
Żyję, ja jeszcze żyję. Agey zaraz by mnie zabiła za to, że tak bardzo zwlekałam
z dodaniem rozdziału i one- shota, którego jutro zobaczycie. Jak dobrze być
chorym ^^ Tak, prawdopodobnie do końca tego tygodnia siedzę w domciu. To są
dopiero uroki przeziębienia xD
Przepraszam z góry za ewentualne błędy, literówki, powtórzenia. Tekst nie przeszedł jeszcze korekty ^^'
Więc rozdział już jest, one-shot pojawi się jutro, a 25 listopada kolejny chapter ^^
Pisząc ten miałam coraz większą ochotę, aby zilustrować moją historię. Chcielibyście coś takiego? W sumie jeszcze nigdy nie rysowałam komiksu, a mój styl nawiązuje nieco do mangi i anime tak więc pewnie nie wszystkim by to przypasowało... Nie wiem, zastanowię się jeszcze nad tym.
To chyba na tyle. Wracam do czytania Donten ni Warau. Obejrzał dziś kolejne odcinki anime i stanowczo nie mówię śmierci Tenki ;_; Dlatego wolę poczytać mangę, bo tam jest już więcej optymizmu ^^
P.S. Czy wiecie, że na szablonie znajduje się pewien chłopak o imieniu Aoba z anime DRAMAtical Murder z gatunku yaoi? Przyznam szczerze, że nie wiedziałam o tym, dopóki nie postanowiłam przyjrzeć się temu anime ^^
P.S. Czy wiecie, że na szablonie znajduje się pewien chłopak o imieniu Aoba z anime DRAMAtical Murder z gatunku yaoi? Przyznam szczerze, że nie wiedziałam o tym, dopóki nie postanowiłam przyjrzeć się temu anime ^^
Do nastepnego! :3
Bogu niech będą dzięki! Nareszcie to wstawiłaś!
OdpowiedzUsuńTia... Niech żyje przeziębienie i więcej wolnego czasu! xD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTa historia mnie oczarowała
OdpowiedzUsuńBędę czekała z niecierpliwością na nexta
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♥♡♥♡♥♡♥♡
Cieszę się, że spodobało Ci się moje ff ^^
UsuńAń, nie chce narzekać ale mogłabyś dodać kolejny rozdział i one-shota? I kiedy przeczytasz moją książkę?! Ty leniu patentowany!
OdpowiedzUsuńMówiłam ci przecież, że szykuję niespodziankę, prawda? Dziś spróbuję ją opublikować. Dopiero co wróciłam do domu więc nie wymagaj za wiele... ._.
UsuńI znowu ja. Nie nudzę Ci się czasem? ;)
OdpowiedzUsuńCo tu dużo pisać... Luke to du**k, Ann ma poważne kłopoty i jest sama, Jack wreszcie się ogarnoł. Wracając do blondasa... kim on jest? W prawdzie sam przyznał że nie jest człowiekiem ale jego moc nie ułatwia mi odgadnięcia jakiego jest gatunku jeśli można tak się wyrazić.
fajne
OdpowiedzUsuń