30 marca 2014

Rozdział XI Pierwsze spotkanie

Gnałam jak szalona. Nie wiedziałam ile zostało mi czasu zanim wszyscy zorientują się, że zniknęłam. Moc jaką przeznaczyłam na podróż, zdążyłam już wyczerpać. Do Burgess zostało mi jakieś dziesięć kilometrów. Przy moim tempie dotrę tam w mgnieniu oka. Jednak lot utrudniała mi pogoda. Jeszcze chwilę temu było w miarę ciepło i pogodnie. Teraz wszystko diametralnie się zmieniło. Po pierwsze ściemniło się. Niebo pokryło się grubą warstwą chmur. Potem zaczął padać śnieg. Najpierw delikatne, niewielkie płatki, a później widok przesłoniła mi ściana śniegu. W takich momentach byłam wdzięczna, że smoki mają wyostrzony zmysł orientacji i wzroku. Nie było łatwo. Wolniej niż chciałam, uporczywie leciałam w kierunku południowo zachodnim. 


Miałam nadzieję, że jeśli zbliża się wieczór to nikogo nie powinno być u Jamiego. W samym szpitalu powinny były panować pustki. Co prawda nie wiedziałam, która godzina, ale logicznie rzecz biorąc tak być musiało. Wolę się tego trzymać. Nagle śnieżyca na moment ustąpiła. Dostrzegłam niewielką galerię handlową. Skierowałam się w jej stronę, by po chwili wylądować na dachu budynku. Rozejrzałam się. Byłam już Burgess. To pewne. Bardzo charakterystyczne miasto. Trochę się tu pozmieniało od kiedy stało się ważnym punktem dla strażników, a przede wszystkim dla Jacka. Wybudowali galerię, na dachu której właśnie stałam. Wyremontowali i rozbudowali stary szpital, którego jak na złość nie mogłam teraz dostrzec. Zrządzenie losu czy jak...? Dodam, że śnieg przestał już sypać. Aktualna sytuacja udowodniła jak idiotyczny pech nie daje mi spokoju. Jednak w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło. Dostrzegłam go. Znajdował się parę przecznic przed mną. Wielki, biały budynek. Mocno oświetlony przy wejściu. Ciekawe po co aż tak mocno... By oślepiać ludzi? Nieźle dawało po oczach.
Jeszcze raz obrzuciłam spojrzeniem cały budynek. W większości pokoi szpitalnych światła były zgaszone. Uśmiechnęłam się. Musiało się udać. Zeskoczyłam na ziemię. Dobrze, iż nie jestem widzialna. Z pewnością wzbudziłoby to ogromne zainteresowanie. Swoją drogą, ludzie przenikają przez ze mnie. Ostatni raz zdarzyło się to około czterysta lat temu. Od tamtego czasu starałam się, aby więcej się to nie powtórzyło. Wciąż pamiętałam jak nieprzyjemne było to uczucie.
- Czas na zabawę. - mruknęłam cicho pod nosem i będąc nadal w smoczej postaci, pobiegłam w kierunku szpitala. Zajęło mi to dosłownie chwilę. Długie łapy pozwalały na swobodny i szybki bieg. W mgnieniu oka znalazłam się tuż obok wejścia do budynku. Natychmiast zmieniłam postać i potrząsnęłam głową, aby po chwili ułożyć na nowo grzywkę. Rozejrzałam się po okolicy. Zero ludzi. Na parkingu stały trzy karetki. Spojrzałam na wejście do szpitala. Tak jak się spodziewałam. Drzwi rozsuwają się automatycznie, gdy tylko wykryją ruch. Żebym pozostała niezauważona, byłam zmuszona poczekać, aż ktoś wejdzie lub wyjdzie z budynku. Odsunęłam się kawałek i kucnęłam, opierając się o chłodną ścianę. Powinnam była założyć coś cieplejszego, a nie... Jasna koszula z krótkim rękawem, jeansy typu rurki i czarne adidasy. Nie ma co, idealny strój na zimę... Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Zaraz mnie tu szlag trafi! - wysyczałam wyjątkowo wkurzona. Nigdy nie byłam cierpliwa. Nagle do moich uszu dotarł odgłos kroków. Rozejrzałam się. Jakaś kobieta kierowała się w stronę drzwi wejściowych. To była moja szansa. Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam za nią. Udało się. W ostatniej chwili dostałam się do środka. To już pół sukcesu. Szpital wyglądał tak jak każdy inny. Teraz muszę znaleźć Jamiego. Problem w tym, że nie miałam pojęcia jak.
„Gratulacje Ann!” - skarciłam się w myślach. - „To było rozsądne posunięcie!” - zakpiłam dając upust złości i bezsilności. Kątem oka dostrzegłam lekarza, który rozmawiał z pielęgniarką. Z nadzieją, że czegoś się dowiem postanowiłam do nich podejść.
- Idziesz na obchód? - spytał mężczyzna.
- Tak. - przytaknęła - Muszę jeszcze sprawdzić co z tym chłopcem. Jak on miał... - zamyśliła się kobieta.
- Jamie. - podpowiedział lekarz. - Chłopak miał dużo szczęścia, że w ogóle przeżył.
- To prawda. - westchnęła pielęgniarka. - Wiadomo już kto go potrącił?
- Niestety. - mężczyzna przeczesał ręką swoje krótkie, czarne włosy. - Choć mają nagrania to nie wiedzą nic o sprawcy. Szyby były czarne, a tablicy rejestracyjnej brak. Jakby tego było mało, policja nigdy nie widziała takiego modelu samochodu.
- Straszne. - pokręciła głową kobieta. - Dobra, muszę iść na obchód.
Po tych słowach pielęgniarka odwróciła się i ruszyła w kierunku windy. Wiedząc już, że to ona zaprowadzi mnie do celu, ruszyłam za nią. Drzwi rozsunęły się bezdźwięcznie. Kobieta weszła do środka, a ja chwilę po niej. Starałam się jej nie dotknąć. Brunetka wybrała ostatnie, czwarte piętro. Winda ruszyła do góry i chwilę później byłam już na miejscu. Kobieta ruszyła pierwsza. Posłusznie za nią podążałam. Cały czas uważnie się rozglądałam. W razie czego musiałam wiedzieć jak wydostać się z tego miejsca. Pielęgniarka zatrzymała się przed salą numer sto trzynaście i po chwili weszła do niej. Czy ja już wspominałam o nękającym mnie co rusz pechu? Jednakże musiałam spróbować porozmawiać z tym chłopakiem. Przekroczyłam próg i obserwowałam poczynania kobiety. Brunetka starała się nie obudzić Jamiego. Sprawdziła kartę, wymieniła kroplówkę i najszybciej jak mogła, opuściła pomieszczenie. Zostałam sama z Jamiem. Najciszej jak potrafiłam, podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Zbliżała się noc. Przez odbijającą się w szkle tarczy zegara, spostrzegłam godzinę dziewiętnastą. Ciekawe co z Sorrowem, Agey i Jackiem... Czy udało im się? Dowiedzieli się czegoś? A może jednak nie...? Tak bardzo denerwuje mnie ta niewiedza...

Nagle usłyszałam jak maszyna rejestrująca pracę serca chłopaka przyśpieszyła. Odwróciłam się na pięcie w stronę łóżka Benneta. To nie możliwe, ale coś kazało mi spróbować. Chyba zgłupiałam do reszty... Podeszłam do krańca łoża szpitalnego i delikatnie oparłam ręce na metalowej konstrukcji.
- Hej, słyszysz mnie? - spytałam niepewnie. Chłopak przekręcił się, zacisnął mocniej powieki po czym ostrożnie otworzył oczy. Spojrzał na mnie i natychmiast zerwał się z łóżka. Wiedziałam już. Widział mnie. Całe szczęście, że spędza mnóstwo czasu z istotami magicznymi.
- Ja cię znam... - szepnął chłopak. - Widziałem cię już kiedyś, ale Jack... - zająknął się.
- Mów dalej. - odrzekłam pośpiesznie. - Jack to mój... przyjaciel.
- O mi nie wierzył. - mruknął ze smutkiem szatyn.
- To nie istotne. - stwierdziłam. - Mam do ciebie parę ważnych pytań i chciałabym abyś mi na nie odpowiedział. To bardzo ważne. - poprosiłam. Jamie kiwnął  nieznacznie głową.
- Zgoda. Tylko powiedz mi co stało się z Jackiem po tym wypadku. - odrzekł szatyn. - Czemu mnie jeszcze nie odwiedził?
Westchnęłam ciężko, gdyż wiedziałam, że nie uniknę tego.
- Widzisz... - zaczęłam dość niepewnie. - Jack próbował ci pomóc. Po tym jak uderzył w ciebie samochód, odciągnął cię na pobocze. Wołał, ale byłeś nieprzytomny. Wokół was zbiegły się dzieciaki. Wśród nich była twoja siostra. To ona zadzwoniła po pomoc. Jack klęczał obok ciebie przez cały czas. Widziałam łzy w jego oczach. Obwiniał się o to, że nie potrafił ci pomóc. Z resztą dzieciaki na czele z twoją siostrą stwierdziły, że to wina Jacka. Jego i strażników, że nie zdołali zapobiec wypadkowi.
- Sophie...? - wyjąkał Jamie. - Nie mówisz poważnie...
- Niestety. - mruknęłam z żalem.
- Co z Jackiem? Gdzie on jest teraz?
- I tu zaczynają się kłopoty... - westchnęłam ciężko. - Jakiś czas później, Jack poleciał w kierunku bieguna północnego. Zerwałam się za nim. W rozpaczy ludzie robią różne głupie rzeczy. Gdy Mróz znalazł się na miejscu, on... - zwiesiłam głos i głośno przełknęłam ślinę. - On zrzekł się mocy.
- Jack?! - szatyn nie mógł chyba uwierzyć w moje słowa. - Jak on mógł?!
- Obwiniał się o twój wypadek. - wytłumaczyłam. - Stwierdził, że skoro nie potrafił cię ochronić to nie zasługuje na to co ma. Dodatkowo z niewiadomych mi powodów, utracił wszystkie wspomnienia od momentu, gdy stał się Jackiem Mrozem. Nie pamiętał nawet ciebie... - zakończyłam szeptem.
- To niemożliwe! - krzyknął Jamie, zrywając się z łóżka.
- Uspokój się! - syknęłam, kładąc dłoń na ramieniu szatyna. - Bo zamiast zwykłego szpitala będziesz miał psychiatryk!
- Wybacz. - spuścił wzrok. - Więc czego chcesz teraz od mnie? - chłopak spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Nie wiem, co sobie myślałam, decydując się tu przylecieć... - pokręciłam głową. - Miałam nadzieję, że może przed wypadkiem, dostrzegłeś coś dziwnego. Coś co może mi jakoś dodatkowo pomóc. Chcę poznać twoją wersję. Opowiesz ją dla mnie? - spytałam.

Chłopak kiwnął nieznacznie głową i zaczął opowiadać...


---------------

Od autorki: Witam was ponownie! ^^ Powracam z kolejnym rozdziałem. Niestety nudnym i krótkim zarazem... Przykro mi też pisać, że kolejny również taki będzie. Choć nie, w jednym momencie będzie przyśpieszenie akcji no i może być trochę dłuższy. Jednak nie będę wam tu spoilerować. 
Mogę tylko zdradzić, że wczoraj zakończyłam spisywanie wydarzeń z pierwszej części opowiadania. Nie wiem, ile rozdziałów w tym będzie. Pewnie sporo i przez to rozpiera mnie niesamowita radość bo po raz pierwszy od kiedy zaczęłam blogowanie mam szansę skończyć wykreowaną przez siebie historię. Lecz mniejsza już z tym. Ciekaw jestem waszych opinii dotyczących rozdziału i ogólnej historii.

A tak w ogóle to jak podoba wam się szablon? Postać pochodzi z anime Noragami, a jest to dokładnie Yukinne. Uwielbiam tego uroczego idiotę. Choć nie powiem, Yato też jest słodki :3

Teraz przejdę do przewidywanej publikacji następnego rozdziału. Otóż skoro kolejny będzie lekko nudnawy, podobnie zresztą jak ten powyższy, jego publikację zapowiadam na 10 kwietnia. Wtedy też opiszę dokładnie co miałam na myśli, pisząc o zmianie zasad w dodawaniu rozdziałów w zamian za komentarze.


To tyle na dziś  :)


Do następnego!

6 komentarzy:

  1. Kobieto, kocham ten szablon *-*
    Rozdział... hmm... rozmowa z Jamie'm trochę mał wprowadziła zwłaszcza, że to tylko Ann mówiła, a ty jak zwykle przerwałaś w takim momencie, że nic tylko zabić -,-
    Czekam na szybki next ^^
    Will

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yukine jest uroczy :3
      Rozdział beznadziejny, nawet bardzo beznadziejny dlatego kolejny będzie już 10 kwietnia bym mogła przeprosić za ten...

      Usuń
  2. Wróciłam do Ciebie <3
    No bez zbędnego przedłużania ;>

    "Byłam już Burgess" <- zgubiłaś literkę "w".
    "przecznic przed mną" <- a tutaj "e" przy "przede".
    "zabawę. - mruknęłam" <- bez kropki.
    "Jamie. - podpowiedział" <- tu również.
    "To prawda. - westchnęła" <- i tu.
    "Niestety. - mężczyzna" <- "mężczyzna" wielką literą.
    "dalej. - odrzekłam" <- bez kropki.
    "O mi nie wierzył. - mruknął" <- zgubiłaś "n" przy "On" + bez kropki.
    "Jack?! - szatyn" <- "szatyn" wielką literą.
    "Wybacz. - spuścił" <- tu i tu -> "mnie? - chłopak spojrzał" wielka litera po myślniku.

    Ogółem to przepraszam Cię, że tak czepiam się tych błędów, etc. ale niestety takim już człowiekiem jestem ;/

    Mówiłam Ci już, że kocham Twoje opisy ? *.* Są takie.. no po prostu cudowne. Już sam wstęp (ten pierwszy akapit) tak mi się spodobał, że od razu wiedziałam, iż rozdział jak zawsze będzie cudny.
    Ale powiem, że Ann niezłą ma pamięć, jak pamięta coś co się 400 lat temu zdarzyło ;o no chyba, że to zdolność zmniennokształtnych duchów... xd
    Ale powiem, że ma ona sporo szczęścia :3
    No i znowu kończysz mi w takim momencie :c Jak możesz ? :c Ale na szczęście mam jeszcze troszkę do przodu rozdziałów, więc.. ^^ Powiem Ci, że czasami się takie nudne rozdziały przydają, na wyjaśnienie wszystkiego, ale ten nie był nudny ^^ Mi jak zawsze się niezmiernie podobał ;>
    Mam nadzieję, że mi to do końca doprowadzisz !
    Zgadzam się z Tobą Yukine jest taki kochany *.* Ale Yato również :3 Ogółem to mam nadzieję, że wydadzą mangę Noragami w Polsce *.* Albo chociaż zrobią drugi sezon anime c: Cały czas czekam kurczę na drugie OVA i nawet po angielsku znaleźć nie mogę T.T No co to ma być ? :C Ale ponoć 17 będzie *.* Ale dobra już nie przynudzam xD
    Jak zawsze notka cudowna i no.. nie wiem co by tu jeszcze.. po prostu kocham Cię za to jak piszesz i wgl. <3
    No.. już praktycznie nadrobiłam wszystko ;o Całkiem dobrze mi idzie ^^ xD

    Ps.: Pozwolisz, że zaproszę Cię do siebie ? :3 Niedawno dodałam nowy rozdział i chciałabym wiedzieć co o nim myślisz <3

    Pozdrawiam i życzę weny ~Szalony Kapelusznik~
    Manon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że się czepiasz ^^ Dzięki temu wiem, gdzie mam błędy :)
      Powtarzasz to co chwila, wiesz? ;3
      Ann to bardzo pamiętliwe stworzenie xD
      Jak to się mówiło, głupi ma zawsze szczęście ^^
      A mogę, mogę ;)
      Mam nadzieję, że uda mi się doprowadzić historię do końca :)
      Robiłam cosplay Yato ^^
      Szkoda tylko, że manga nie ma zbyt ładnej kreski... :/
      OVA do Noragami było trochę... dziwne.
      Ty nadrabiasz, a ja się ogarnąć nie potrafię ;_;

      Pozdrawiam! :3

      Usuń
    2. Ale już w sumie ich prawie nie masz :3
      Wiem xD Ale ja bardzo lubię się powtarzać :*
      Hehe... ja tam mam dziwną pamięć xD
      W sumie... xD
      :c
      Ja też mam taką nadzieję ^^
      Oo... serio ? :o
      Tak to prawda ;/ Ale i tak bardzo bym chciała, aby została wydana w Polsce ^^
      W sumie to oglądałam tylko pierwsze, drugiego właśnie jeszcze nie, bo wyjechałam na wakacje no i dzisiaj wróciłam >.< Więc spodziewaj się niedługo plagi komentarzy od Mani :3
      Ogarniesz, ogarniesz ^.^

      Usuń
  3. Droga Ann dzięki Ci za notkę o Noragami ^0^ cudooo!!! I pomyśleć, że rano jeszcze nie miałam pojęcia o tej serii<3 Zakochałam się w Yato<3<3<3 xD
    Pozdrawiam -LunaMoon-

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze, to naprawdę motywuje :)

Linki pod rozdziałami będą ignorowane - masz do tego osobną zakładkę: Księgę Gości