15 czerwca 2014

Rozdział XVI Dawny Przyjaciel

Gdy się ocknęłam, basiora już nie było. Nie miałam pojęcia, czemu mnie nie zabił. Leżałam na plecach. Z ledwością podniosłam lewą rękę i przyłożyłam dłoń do twarzy. Piekła. Musiała zostać nieźle pokiereszowana. Dodatkowo nieświadomie powróciłam do swej ludzkiej postaci. Niestety rany zadane przez bestię pozostały. Były one paskudną pamiątką przegranej.

Moja bluza została rozszarpana na wszystkie możliwe sposoby. Ostała się jedynie biała bluzka. Na moim prawym boku widniała powiększająca się plama... Szkarłatna ciecz musiała obficie sączyć się z paskudnej rany. Myśl o tym jak wygląda, przyprawiała mnie o mdłości.
- Nic ci nie jest...? - dobiegł mnie cichy głos Sorrowa.
- Chciałabym... - mruknęłam niewyraźnie i spróbowałam się podnieść. Moja próba zakończyła się porażką i w dalszym ciągu leżałam na wychłodzonej ziemi. Ciężko dyszałam. Ból sparaliżował całe ciało, uniemożliwiając jakikolwiek dalszy ruch. Byłam istotą nieśmiertelną, ale czy niezniszczalną? Krwawiłam dość obficie i czułam, że powoli odpływam. Strach o własne życie nie chciał ustąpić.
- Nadlatują... - szepnął Sorrow. Spojrzałam w górę. Na tle ciemniejącego nieba dostrzegłam sanie Norda, wylatujące z tunelu. Krótko po tym dotarł do mnie charakterystyczny dźwięk dzwonków z uprzęży reniferów. Strażnicy wylądowali parę metrów ode mnie i smoka. Gad w tym czasie ułożył się koło mnie.

Byłam wyczerpana. Powoli zamknęłam oczy, a ostatnie co zdążyłam usłyszeć, był krzyk Zębuszki oraz podniesiony głos Norda. Po tym znów straciłam przytomność.


~*~


Obudziłam się w domu. Leżałam we własnym łóżku. Ostatnie co zapamiętałam to twarde lądowanie, a wcześniej...
- Cholera! - zaklęłam, łapiąc się za głowę. Z trudem uspokoiłam oddech. Ból był tak nagły, że nie zdołałam go zniwelować.
- Agey? Sorrow? Jack...? - zawołałam, lecz odpowiedziała mi cisza. - Czy ktokolwiek tu jest...? - jęknęłam już ledwie słyszalnym głosem. Miałam nadzieję, że nic im nie jest...

Na sobie miałam jedynie swoje długie, szare spodnie i czarne buty do kolan. Bluzka leżała na moim biurku, stojącym w rogu niewielkiego pokoju. Dokładnie obejrzałam całe ciało. Tułów łącznie z piersiami miałam zabandażowany. Zgaduję, iż Zębuszka to zrobiła. Zawsze była aż nadto opiekuńcza, ale jednocześnie od czasu do czasu potrafiła przywalić. Pamiętam tylko jeden moment, kiedy to się zdarzyło i jeśli dobrze pamiętam to ofiarą był Mrok... Właśnie, Mrok! Może nie pamiętałam kto mnie zaatakował, ale wnioskując po tym co wcześniej zaszło między mną, Agey, Jackiem i Sorrowem, a tym padalcem to śmiało mogę wywnioskować, że to jego koszmary przypuściły atak. W sumie nikt inny nie przychodzi mi do głowy. Zresztą nie za bardzo rozumiałam czemu nic nie pamiętam z tamtego czasu...
Ostrożnie wstałam z łóżka i rozejrzałam się wokół. Nagle nogi się pode mną ugięły, a sama upadłam na podłogę. Klnęłam w myślach moje osłabienie.
- Dalej, Ann! - warknęłam do siebie - Zrób coś!
Podjęłam próbę i znów stanęłam na równych nogach. Tym razem już znacznie pewniej. Skierowałam wzrok w stronę wyjścia i powoli udałam się w jego kierunku. Drzwi od tymczasowego pokoju Jacka były otwarte na oścież. Zajrzałam do pomieszczenia, choć nie miałam pojęcia po co. Chłopaka i tak tam nie było. Wtem zorientowałam się, że nie tylko jego. Laska, symbol mocy Mroza, zniknęła. Oparłam rękę na framudze od drzwi, nie wierząc w to co widzę, a raczej nie widzę. Przecież ani razu jej nie zabieraliśmy, więc jakim cudem jej nie było?
- Niech ktoś mi to wyjaśni... - jęknęłam, kręcąc głową. Trzymając się ściany, ruszyłam z trudem wzdłuż korytarza, w stronę schodów. Ostrożnie zeszłam nimi na dół do salonu. Tak jak już wcześniej stwierdziłam, byłam sama. Podeszłam do kanapy i bezwładnie na nią opadłam. Ciężko oddychałam. Ten krótki spacer okazał się bardzo wyczerpujący. Nie byłam tym jednak zdziwiona. Musiałam po prostu mocno oberwać. To przecież normalne, że organizm reaguje w ten, a nie inny sposób.

Ciekawa własnych obrażeń, odwinęłam kawałek bandaża z brzucha. Pierwszym co ujrzałam była niewielka szrama. Nie była głęboka. Jednak w miarę jak usuwałam kolejne części opatrunku, rana powiększała się, a także lekko pogłębiała. Na moje szczęście to drugie w bardzo niewielkim stopniu. Bandaż odwinęłam tylko do piersi. Wystarczyło to jednak, abym zrozumiała jak blisko śmierci się znajdowałam. Tak. Od zawsze wiedziałam, że zmiennokształtne duchy tak samo jak każde inne stworzenia można zabić. To oczywiste. Być może żyjemy wiecznie, ale nigdy nie oznaczało to, że jesteśmy niezniszczalni. Agey zawsze wątpiła w moje przekonanie. Ona uznaje za prawdę tylko to co zostało zapisane. A dla moich słów nigdy nie znalazła potwierdzenia. Wyjątkowy egzemplarz do towarzystwa mi się trafił...

Zastanawiało mnie tylko czemu pomimo tak rozległej rany, nie odczuwałam bólu. Czyżby Zębuszka dała mi coś jeszcze? Znów obejrzałam całe ciało. Tym razem dostrzegłam małą rankę na ramieniu. Wyglądała jak po zastrzyku… Nie wiedziałam, że strażniczka się na tym znała. Mimo to nieważne co dostałam. Grunt, że pomogło i nic mnie nie boli. Jednakże... W końcu przestanie działać i co wtedy? Patrząc na ranę może to być ból nie do zniesienia. Dodatkowo jak teraz się przyjrzałam to obrażenia wcale nie wskazywały na to, że zaatakowały mnie koszmary. W takim razie kto za tym stał? Nie miałam pojęcia, lecz wiedziałam, że zemszczę się za to.

Owinęłam z powrotem bandaż wokół ciała i spojrzałam martwym wzrokiem na sufit. Wszystko waliło się na głowy. Zaczęło się to tak niewinnie, gdy sprowadziłam tu Jacka. Agey miała rację i chyba dopiero to dostrzegłam. Mimo tego w głębi zdawałam sobie z tego, że nie mogłam zostawić chłopaka tak po prostu na biegunie. Jednak nie musiałam też przyprowadzać go do tego domu. Powinnam od razu zaprowadzić Mroza do strażników. Najpewniej uniknęłabym tych wszystkich kłopotów. A przynajmniej tak myślałam.


~*~


Przede mną stał tego samego wzrostu co ja blondyn. Nie widziałem jego oczu. Odziany był w długi, brązowy płaszcz, po którym miał białą koszulę i czarne spodnie. Miał także grube, jasno szare buty.

Chłopak uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i postąpił krok do przodu. Nie wiedząc czemu, lekko się wzdrygnąłem.
- Jack... Wreszcie cię znalazłem. - rzekł łagodnym głosem i uściskał mnie jak gdyby nigdy nic.
- Nie wierzę... - odparłem z trudem znajdując kolejne słowa. - Luke?
- Długo cię nie widziałem. - dodał, odsuwając się nieco.
- Co ty tutaj robisz? - spytałem, w dalszym ciągu nie mogąc uwierzyć, że go spotkałem.
- Jak to co? - zdziwił się - Szukałem cię.
- Szukałeś mnie? - wykrztusiłem - Jakim cudem udało ci się mnie znaleźć?
- Chyba miałem po prostu farta... - blondyn podrapał się w tył głowy, uśmiechając się głupkowato.
- Jasne! - zaśmiałem się - Co jak co, ale ty do szczęściarzy nigdy nie należałeś.
- Weź przestań. - mruknął rozbawiony Luke - Po prostu domyślałem się, że znajdę cię gdzieś tu w okolicy.
- W takim razie wiesz, gdzie jesteśmy? - spojrzałem wyczekująco na przyjaciela.
- Znajdujemy się około dziesięciu kilometrów na północ od Burgess.
- Naprawdę w okolicy... - stwierdziłem - Przecież to kawał drogi!
- Tak ci się tylko zdaje. - uśmiechnął się i poklepał mnie po plecach.
- Fajnie! - prychnąłem niezadowolony.
- Cały ty! - skomentował blondyn, po czym znów się roześmiał. Natomiast mi coś się przypomniało.
- Czy mógłbyś odpowiedzieć na jedno, nurtujące mnie pytanie? - spytałem zmieszany.
- Jeśli tylko znam odpowiedź. - odrzekł już spokojniej.

- Powiedz mi... - zająknąłem się, nie pewny swego - Co się stało po tym jak uratowałem swoją siostrę?


----------------
Od Autorki Jacka: Tak więc, witajcie drodzy czytelnicy. Dziś parę słów ode mnie, gdyż autorka jest, że tak powiem... Lekko nie w humorze. Wszystko przez to, że zdecydowała się pójść wczoraj na przedpremierowy pokaz filmu "Jak Wytresować Smoka 2" 
Jeśli jeszcze nie byliście na tym filmie, a chcecie i nie lubicie spoilerów to nie czytajcie tego. Otóż w filmie bohaterską śmiercią zginął Stoik, ojciec Czkawki. Uchronił on syna przed opętanym przez Alphe, Szczerbatkiem i tym samy poświęcił swoje życie. Był to moment, który spowodował, że kochana autorka po raz pierwszy w życiu poryczała się na filmie. Jak wspominała: "Może nie przepadałam za Stoikiem, ale DreamWorks to wytwórnia, która wie jak odpowiednio zagrać uczuciami widza." 
W sumie nie wiem czy sam bym nie wymiękł, ale to już co innego. Lepiej piszcie czy podoba wam się opowiadanie i w ogóle...

Od Autorki: Dobra, daj spokój Jack. Już mi trochę lepiej, ale fakt faktem, film lekko mną wstrząsnął. Było mi żal Czkawki i zastanawiam się ile jeszcze osób na sali zachowało się jak ja... Pewnie dość sporo. Cały fandom się lekko podłamał tą informacją. Już niedługo pojawią się zapewne grafiki z tą sceną... Ale dobra, już się ogarniam.

Po pierwsze, dziękuję za kolejną nominację do Liebster Blog Avard. Nominowała mnie patrycja jagiełło. Za nominację bardzo dziękuję. Stwierdziłam też, że stworzę osobną zakładkę dla wszystkich nominacji i tam będzie można znaleźć odpowiedzi na pytania do poprzednich nominacji.

Więc jak wam się podobał rozdział? Było zaskoczenie względem tego, kogo spotkał Jack? Mam taką nadzieję =^-^= 
Następny rozdział tak jak już wcześniej zapowiedziałam, pojawi się 20 czerwca, a jeszcze następny... już 25 czerwca! Cieszycie się? Domyślam się, że tak ^^

Czekam na Wasze komentarze na temat aktualnego oraz poprzednich rozdziałów. W ogóle mam wrażenie, że sporo się zmieniło na lepsze w moim stylu pisania. Mówię tu eliminacji większości błędów. Tak, jestem z siebie troszeczkę dumna ^-^'

Do następnego! 

Ann V.

6 komentarzy:

  1. Czas na tan mój obiecany komentarz ;)
    Hmm... Agey została ranna, no po takiej walce to się nie dziwię. Dobrze że chociaż Strażnicy zjawili się na czas. Ann dość szybko się obudziła, tylko głupotą jest to że wstała, ale nie pamięta co się wydarzyło, gdy poszła do pokoju Jacka i przeczytałam że drzwi są otwarte to myślałam że siedzi tam Mrok ale się pomyliłam ( szkoda bo byłoby ciekawie ). Kim jest Luke?
    To mnie ciekawi choć mam kilka teorii na ten temat ale wolę poczekać.
    Ojciec Czkawki umrze! Niestety nie mogę iść do kina (brak kasy) ale mam nadzieje że już niedługo pojawi się na internecie chociażby wersja nagrana w kinie... muszę to obejrzeć
    Może komentarz nie jest tak solidny ale myślę że jest ok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strażnicy ewakuowali się w nieodpowiednim momencie... xD
      Czy ja wiem, Ann nie jest cierpliwą osobą i nie potrafiłaby usiedzieć paru sekund w jednym miejscu. Zresztą chciała sprawdzić ile jeszcze może :)
      Na wszystko przyjdzie jeszcze pora, a o Luke'u będzie trochę więcej w kolejnych rozdziałach ^-^
      Przepraszam za spoiler, ale po prostu musiałam o tym wspomnieć. wyrzucić to z siebie. Wkurza mnie to jak otoczenie na mnie wpływa >_<
      Podejrzewam, że trochę sobie poczekasz na taką wersję. HTTYD 2 to jeden z lepiej chronionych filmów. Jakbym tylko mogła, pojechałabym do kina jeszcze raz, lecz tym razem na oficjalną premierę. Ten film jest po prostu zbyt zajebisty :3

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. jak dla mnie bardzo ciekawy rozdział znaczy no fajny i bardzo prosze myśle że zasłużyłyś na nominacje

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohayo !
    Pamiętasz mnie jeszcze ? :c Przepraszam, że tak dawno mnie nie było, ale naprawdę nie mam zupełnie czasu :c Rok szkolny zobowiązuje ;/ Postaram się teraz jednak szybciej komentować, przynajmniej nie w tak wielkich odstępach czasowych :c Jeszcze raz przepraszam :c

    Ou.. biedna, taka poszarpana.. oj..
    Ann, Ann co Ci się stało ? x.x
    Koszmary, koszmary, bo kto inny ? x.x
    O.O Laska zniknęła, a czy przypadkiem Jack jej nie znalazł ? ;o
    Ojoj.. ta szrama to nie za ciekawa x.x
    Dlaczego sądzę, że to wcale nie Zębuszka opatrzyła Ann ? x.x
    A jednak ktoś inny niż koszmary, tylko kto ?
    Kim jest Luke ? o.o
    Oo.. miałam właśnie obejrzeć "Jak wytresować smoka 2", a że spoiler znam, bo mi niedawno przyjaciółka pisała, że też się na tym poryczała.. to.. to boję się jak ja na to zareaguję x.x

    No to by było na tyle ode mnie. Rozdział powiem Ci jak zawsze mi się podoba i jak zawsze przerwany w złym momencie xd

    Pozdrawiam i życzę weny <3
    Mania Okumura

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham Jws i Jws2 należe do Httyd fan club i nie tylko

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze, to naprawdę motywuje :)

Linki pod rozdziałami będą ignorowane - masz do tego osobną zakładkę: Księgę Gości