To nie mógł być kolejny gad. One posiadały
zupełnie inny rodzaj energii. Trudno mi było to opisać. Były praktycznie tak
samo potężne, ale mimo to różnią się między sobą i nie mam tu na myśli ich
wyglądu. Sorrow choć ranny przyjął bojową pozycję. Niestety nie byłby się w
stanie obronić. Rana na jego łapie utrudniała mu jakikolwiek ruch. I tak już
cudem się trzymał.
Wtem owe stworzenie wyłoniło się z lasu i
wiedziałam już. To nie była wandera, lecz basior. To ten sam gatunek, ale wandera
to samica, a basior to samiec. Bestia wysoka na cztery, a długa z ogonem na
dwanaście metrów. Gęsta biała sierść, czerwone, połyskujące ślepia i ostre jak
brzytwa, srebrne pazury.
- Nie... - szepnęłam zdenerwowana, starając się
nie poruszyć. - Sorrow, powiedz, że możesz chociaż latać. - zwróciłam się do
smoka.
- Mogę - odparł pewnie.
- Na serio? - zdziwiłam się.
- Nie, gdyż nie mam sił, ale chciałaś, abym tak
powiedział.
- Ty nieogarnięta jaszczurko! To przez twoją
krew mamy tego basiora na głowie! - syknęłam, gwałtownie się odwracając. I to
był mój błąd. Za nim się obejrzałam, usłyszałam jak bestia zrywa się do biegu.
Co prawda dzielił nas spory dystans, ale długie łapy stwora powodowały, że ta
odległość gwałtownie malała. Powoli wstałam i przymknęłam oczy. Czułam
mrowienie, gdy moje ciało ulegało przemianie. Skóra pokryła się brunatną
sierścią. Uszy zmieniły się w wilcze, a moja drobna istotka zaczęła
kilkukrotnie zwiększać. Kości odpowiednio przekształcone nadały mojej nowej
postaci charakterystyczny wygląd. Mrowienie ustawało. Zawarczałam, otwierając oczy. Basior był tuż przede mną. Zaatakował gwałtownie,
kłapiąc kłami w moim kierunku. Odskoczyłam tak szybko jak tylko umiałam,
oddalając się jednocześnie od rannego Sorrowa. Szybko przeszłam do kontrataku i
z rykiem pognałam w kierunku napastnika. Zamachnęłam się pazurami, tworząc
rozległą ranę na boku stworzenia. Moja radość z udanego ataku szybko minęła,
gdy dostrzegłam, że rana na ciele basiora zaczęła się zasklepiać, aż w końcu
całkowicie zniknęła. Nie wiedziałam czemu mój atak poskutkował jedynie dodatkowym rozzłoszczeniem wilka. Od kiedy to te istoty potrafią tak po prostu się regenerować?! Bestia zawarczała i wnet przystąpiła do kolejnego ataku. Naprawdę
zaczynałam się bać. Wykorzystując moje zdezorientowanie, stwór kłapnął kłami w
okolicach mojej szyi. Chciał mnie udusić, przegryźć tętnicę i zabić!
Odskoczyłam dosłownie w ostatniej chwili, a w odwecie ugryzłam basiora w łapę,
mocno rozszarpując jego skórę. Miałam nadzieję, że tym razem osiągnę jakiś efekt.
Bestia zawyła. Ciężko dysząc z przerażenia, stanęłam znów na ziemi. Przyznam
szczerze, że nie miałam pewności, czy zmiennokształtne duchy są tak do końca
niezniszczalne...
Patrzyłam uważnie na zadaną przeze mnie ranę i
choć nie zaczęła się od razu zasklepiać to wiedziałam, że w końcu to nastąpi. W
tym czasie basior odskoczył w bok. Trzymał swoją lewą łapę w górze. Warczał,
uważnie mierząc mnie wzrokiem. Nagle znów zaatakował, lecz tym razem z większą
precyzją i szybkością. W rezultacie pozostawił po sobie głęboką ranę na moim
brzuchu. Zawyłam, odczuwając potworny ból. Ból, którego nigdy wcześniej nie
czułam. Nie miałam żadnego doświadczenia. Prowadził mnie instynkt, ale jak było
widać, nie zbyt trafnie. To Ann zawsze była lepsza walce. Dlatego też zastanawiało
mnie kto ją tak załatwił...
- Cholera...! - zaklęłam. Z ledwością
utrzymywałam się na łapach. Wyplułam krew, która zgromadziła się w moim pysku.
Wciąż cicho powarkiwałam, nie chcąc ukazywać swojej słabości, choć strasznie kręciło mi się w głowie.
Basior zastygł w
bojowej pozycji, w pełnej gotowości do ataku. Byłam prawie pewna, że chciałby
już zakończyć to starcie. Jego wzrok mi to mówił. Na jakiś niewidzialny znak,
ruszyliśmy ku sobie. Pragnęłam, aby to był już koniec. Chciałam, żeby walka się
skończyła, lecz z moją wygraną. Marna nadzieja... Nie miałam ochoty na śmierć, która zdawała się
już na mnie czyhać. Basior skoczył na mnie, a ja wykorzystując moment złapałam
jego prawą łapę i zacisnęłam szczęki tak mocno jak tylko mogłam. Tym razem
usłyszałam trzask łamiącej się kości. Mimo poważnego obrażenia, bestia nie
próżnowała i zaraz po moim ataku, przejechała lewą łapą po moim pysku. Ten cios
mnie dobił. Upadłam na wychłodzoną ziemię i straciłam przytomność.
~*~
- Szlag! - syknąłem, łapiąc się za głowę - Co tu
się wyrabia?! - spytałem sam siebie. Nie czułem się najlepiej. W dodatku coś
kazało mi odnaleźć Ann. Nie rozumiałem czemu. W ogóle nie wiedziałem co tu się
dzieje. Nawet nie wiem gdzie ta dziewczyna mogłaby być. W końcu jej moce
pozwalały jej na bardzo dużo. Miałem już tego dość. Wszystko co do tej pory
usłyszałem, nie mogło być prawdziwe. To zapewne jakiś sen lub po prostu już
byłem martwy. Ludzie nie mogliby mieć żadnych mocy, choć niewątpliwie byłoby to
wspaniałe posiadać coś takiego.
Nagle powiał chłodny wiatr. Zupełnie jakby
chciał, abym przestał myśleć o tym wszystkim, a skupił się na czymś czego nie
ogarniałem. Jednakże ja tego nie potrafiłem. W głębi czułem powiązanie z tym
wszystkim. Uniosłem wzrok. Księżyc leniwie wznosił się coraz wyżej. Do pełni
jeszcze ponad tydzień. Dodatkowo ściemniało się, a ja byłem w lesie, pośród
dzikich zwierząt, z kijem jako ewentualną bronią. Tak, na pewno to coś by dało.
Nagle usłyszałem wycie. I to nie jedno.
Dochodziły do mnie odgłosy skomlenia oraz warczenia. W oddali musiały toczyć
walkę wilki. Dreszcze przeszły po moich plecach i uważnie się rozejrzałem.
Dźwięki, które wydawały zwierzęta, nie dawały mi spokoju. Wtem momentalnie ucichły.
Zdziwiłem się, nie rozumiejąc o co chodzi. To nie było normalne. Przynajmniej
tak mi się zdawało. Gdy byłem już pewny, że nic mi nie grozi, znów usłyszałem
ciche powarkiwania. Jednak teraz były to odgłosy pojedynczej istoty. Ciarki
przeszły po moich plecach. Coś się zbliżało i to wyraźnie w moim kierunku.
Czułem to. Przyjąłem zawczasu pozycję bojową czekając, aż to coś się pojawi.
Nagle kolejne wycie dobiegło tuż zza moich
pleców. Zrobiłem gwałtowny zwrot, ale za sobą nie dojrzałem żadnego wilka.
Stała za mną osoba, której nie spodziewałbym się w takim miejscu o takiej porze
i okolicznościach...
-----------
Od Autorki: Gomenasai! Nie chciałam, aby sprawa z blogiem została aż tak zaniedbana! Po prostu po uszy siedzę w kartkówkach, sprawdzianach itp. Jednak w tym wszystkim jest dobra informacja, ponieważ to już ostatni tydzień, który jest istotny dla moich ocen. Podwyższyłam już chyba wszystko co mogłam i teraz byle do wakacji! :3
Jednak wracając do rozdziału; jak wam się podobał? Krótki, ale tylko tyle mogłam teraz napisać. W ramach rekompensaty z powodu opóźnień mam dla wszystkich czytelników pewien bonus. Otóż stwierdziłam, że 15 i 20 czerwca dodam kolejne dwa rozdziały! Mniej więcej tyle powinno się pojawić od 5 maja, więc teraz dostaniecie je w błyskawicznym tempie! Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli. Naprawdę nie chciałam, aby tak to wyszło. Nie miałam po prostu wyjścia, bo szkoła jest niestety ponad wszystko ważna. Jednak to już jej ostanie podrygi :3
P.S. Jeśli ktoś nie rozumie różnicy między basiorem, a wanderą to zapraszam do odwiedzenia zakładki "Słownik" :)
Do następnego! :*
wow no niezły rozdział a nawet rewelacyjny ale żeby przerwać w takim momencie oj ty wiesz jak to zrobić żeby ludzie po przeczytaniu rozdziału chcieli więcej
OdpowiedzUsuńI na końcu oczywiście życzenia więc krótka życzę tego żebyś miała chęć prowadzić dalej tego bloga noi oczywiście dużo dużo weny życzę.
Dziękuję <3
UsuńCieszę się, że wreszcie ktoś komentuje, bo już myślałam, że nikt nie wchodzi na tego bloga...
Uwielbiam tak kończyć :3
Chęci mam, ale potrzebuję czytelników i ich komentarzy, bo to coś co jest jak tlen dla autorów ^^
Pozdrawiam!
Ja czytam :)
OdpowiedzUsuńRozdział super. Znowu doprowadziłaś bohatera do nieprzytomności...
Skoro basior jest na ziemi (bo raczej nie lata) to co zaatakowało Ann w powietrzu? Chyba że była wtedy na ziemi :)
Znowu koniec w takim momencie! Nie mogę doczekać się następnych rozdziałów. Cieszę się że postanowiłaś rekompensować nam krzywdę za brak rozdziału (żart ;) ) i wstawisz rozdziały w tak krótkim odstępie czasowym.
Uwielbiam Cię :)
Obiecuję ci solidny komentarz do następnego rozdziału.
Weny życzę i oczywiście dużo czasu
I bardzo się z tego cieszę :)
UsuńDoprowadziłam i tym razem nie był to Jack xD
Jack: Psychopatka z Ciebie, wiesz? -,-
Być może... :D
Na wszystkie wyjaśnienia przyjdzie jeszcze pora. Na razie wszystko owiane jest tajemnicą... :)
Kolejny rozdział będzie miał moją bonusową relację z pewnego i zajebistego z pewnością filmu ^^
Czekam z niecierpliwością na każdy komentarz. Swoją drogą jestem ciekawa, czy ktoś jeszcze przypomni sobie, że mój blog nadal istnieje...
Eh, nevermind.
Do 18 czerwca mam przerąbane, ale potem już tylko spokój... =^-^=
Dziękuję i pozdrawiam!
Pochłonęłam Twojego bloga w kilka godzin. Strasznie spodobała mi się fabuła. Według mnie najbardziej oryginalna z opowiadań w uniwersum strażników marzeń. Widać, że lubisz smoki tak jak ja ;)
OdpowiedzUsuńco do tego rozdziału, to podobał mi się nie mniej od pozostałych. Domyślam się kogo mógł zobaczyć Jack, jednak zostawię to dla siebie i przekonam się w krótce.
Pozdrawiam cieplutko i dużo weny życzę, żebym miała co czytac ^.^
Miło mi to czytać ^^
UsuńKocham smoki i nie mogę doczekać się jutrzejszej przed premiery "Jak Wytresować Smoka 2" :3
Hmm... Domyślasz się, tak...? Mam nadzieję, że uda mi się wszystkich zaskoczyć ^-^
Pozdrawiam!
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Adward przez http://marzenia2.blogspot.com/2014/06/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńOhayo !
OdpowiedzUsuńPowracam po przerwie, wybacz mi za te moje przerwy, ale naprawdę teraz nie mam czasu ;/ 3 klasa gim zobowiązuje T.T Jeszcze zawody w weekend i wracanie do domu po 16 ;/
Ale w końcu komentuję, więc źle chyba nie jest ^^
Dzisiaj krótko i bez wypisywania błędów [jeśli jakiekolwiek się pojawią], bo jestem chora i nie mam siły :c Przepraszam :c
Kocham Twój styl pisania, naprawdę go ubóstwiam *.*
Podobało mi się jak opisałaś, tę króciutką walkę. Szkoda, że rozdział taki krótki T.T
Naprawdę ciekawi mnie kto tak urządził Ann.. naprawdę lubisz się nad nią znęcać T.T
Jeszcze kończyć w takim momencie rozdział.. no zua Ty :c
Tak swoją drogą to już prawie nadgoniłam wszystkie rozdziały ^^
Pozdrawiam i życzę wielkiej weny~!
~Szalony Kapelusznik~
40 yrs old Data Coordiator Kalle Brosh, hailing from Shediac enjoys watching movies like "Flight of the Red Balloon (Voyage du ballon rouge, Le)" and Cycling. Took a trip to Archaeological Sites of the Island of Meroe and drives a Mazda5. hiperlacze
OdpowiedzUsuń