- Wreszcie
cisza - westchnęłam z uśmiechem na twarzy. To zabawne jak bardzo mi tego
brakowało. Ból mijał. Właściwie już go nie czułam.
Spojrzałam na
Sorrowa, który położył się obok mnie, a łeb ułożył mi na kolanach. Delikatnie
pogłaskałam go po pysku. W tym momencie
smok otworzył oczy i uniósł głowę.
- Lepiej ci?
- spytał cicho. W odpowiedzi kiwnęłam tylko głową.
- A ty
pozwolisz opatrzyć sobie łapę? - szepnęłam z nadzieją.
- Daj spokój
- prychnął - To nic takiego.
Uśmiechnęłam
się. Cały on. Nie da sobie pomóc choćby nie wiem co. Ruchem ręki nakazałam mu,
aby rozpalił ogień w kominku. W domu robiło się już zimno. Smok wykonał
polecenie i po chwili ponownie ułożył się tuż obok mnie.
- Słuchaj...
- zaczęłam trochę niepewnie - Co się stało po tym jak no wiesz, straciłam
przytomność? - spytałam
- Chodzi ci
jak wtedy zaryłaś w ziemię?
- Mniej
więcej - przytaknęłam - Co się stało? Czemu Agey została ranna? No i gdzie jest
Jack?
Smok podniósł
się do pozycji siedzącej i rozejrzał.
- Jack? - zdziwił
się Sorrow - Nie mam zielonego pojęcia. - dodał, lecz ja wyczułam, iż bestia
kłamie. Pozwoliłam mu jednak kontynuować - Gdy strażnicy zabrali cię ze sobą,
Agey została ze mną. Niestety moja krew zwabiła basiora. Nie miałem siły, ale
ona już tak. Stanęła w mojej obronie, zmieniając się w ogromnego wilka. I choć
przepędziła wrogie stworzenie to sama została poważnie ranna.
- Basior? -
mruknęłam zaskoczona - Od kiedy te istoty kręcą się w naszej okolicy... -
zamyśliłam się.
- Bo nie
występują. - Usłyszałam za sobą cichy i znajomy głos.
- Ocknęłaś się!
- stwierdziłam szczęśliwa.
- Też się
cieszę, lecz patrząc na to co zrobił mi ten wilk to uśmiech znika z mojej
twarzy.
- Najgorsze
za nami - starałam się podnieść ją na duchu.
- Wierzysz w
to? - spytała ponuro czarnowłosa i ziewnęła.
- Okey -
uniosłam zrezygnowana ręce - To jeszcze nie najgorsze.
- Sorrow? -
Agey nagle zwróciła się do smoka - Powiedziałeś jej coś o Jacku?
- Niby co
miałem powiedzieć? - odparł znudzony.
- Sorrow!
-syknęłam, patrząc złowrogo na bestię - Nie udawaj, że nic nie wiesz!
- Dobrze już
dobrze, wiem czym to grozi - prychnął niezadowolony - Gdy koszmary ponowiły
swój atak, wszyscy mieliśmy pełne ręce roboty. Wtedy jeden z mrocznych koni
poleciał w stronę Jacka i wyrzucił go z sań. Wyglądało na to, że byłem jedynym,
który to widział. Cudem wyminąłem szarżujące stwory i w ostatniej chwili udało
mi się złapać Mroza. Zostawiłem go daleko od pola walki, a blisko lasu. Nie
miałem ochoty ciągle go pilnować. Później wróciłem do walki.
- Czyli
totalnie olałeś sprawę - stwierdziła czarnowłosa, która chyba zaczynała już
dochodzić do siebie.
- Gratulacje!
- dodałam - Niech jeszcze zgadnę, nawet nie wróciłeś po niego?
Smok pokręcił
głową.
- Potem
zostałem ranny - odparł.
- Należało ci
się - mruknęłam chłodno, coraz mniej współczując bestii. Pokręciłam głową z
dezaprobatą - Potrzebny nam plan
- Prawie
zginęłyśmy, a ty jeszcze chcesz coś robić? - spytała z niedowierzaniem Agey.
- Nie każ mi
znów tego tłumaczyć - westchnęłam - Musimy odnaleźć Jacka. - postanowiłam.
- Miałam
rację! - zaśmiała się. Spojrzałam na nią zaskoczona. - Jednak jesteś dziwna! -
stwierdziła.
- Po co mamy
szukać Jacka? - prychnął smok - Strażnicy się tym zajmą.
- Po pierwsze
mogą nie zdążyć. W przeciwieństwie do nich, my wiemy gdzie on może być...
- To przecież
proste - przerwała mi czarnowłosa.
- Po drugie,
- kontynuowałam - niepokoi mnie sprawa z tym basiorem.
- Daruj sobie
te tłumaczenia, co? - mruknęła Agey - Doskonale cię rozumiem, ale zrozum też
mnie. Jack sprowadził na nas te kłopoty. Omal nie zginęłyśmy, a ty wciąż
upierasz się, żeby mu pomagać. Tu kroi się coś o wiele groźniejszego. Lepiej
się wycofać póki jeszcze możemy.
Zacisnęłam
mocno zęby.
- Zapomniałaś
o czymś...
- Oświeć mnie
- odparła.
Losy nasze i
Jacka nieustannie się przeplatały. To coś jak przeznaczenie. Choćby nie wiem
co, nie dasz rady tego zmienić. Nie bez powodu to właśnie nasza trójka została
wplątana w to wszystko. Wierzę w to. - wytłumaczyłam - Tylko tyle mam ci teraz
do powiedzenia.
Ociężałym
krokiem ruszyłam w kierunku kuchni. W ręku wciąż trzymałam woreczek od
Zębuszki. Musiałam wrócić do pełni sił, bo na Agey raczej liczyć nie mogłam.
Natomiast Sorrow... Byłam pewna, że jego bez trudu przekonam. Oby tylko
wystarczyło ziół...
------------
Od Autorki: Słowa, którymi można opisać dzisiejszy rozdział to krótki, nudny, za dużo dialogów. Tak to jest, gdy nastaje moment spokoju w historii. Na szczęścia następny rozdział powinien być dla was ciekawszy, ponieważ wracamy do Jacka =^-^= Mam również nadzieję, że nowy szablon przypadnie Wam do gustu :D
Dziś nie będę się rozpisywać, ponieważ mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Między innymi postanowiłam, że zrobię figurkę nocnej furii :3 Gotowca postaram się opublikować w następnym rozdziale, który tak nawiasem pojawi się już 10 lipca ^^ Ostrzegam tylko, że będę wtedy na obozie i nie mam pojęcia jak to będzie z czasem...
No nic. Będę się już żegnać i na koniec proszę Was o komentarze! :D
Do następnego!
Ann V.
Faktycznie nic takiego się nie dzieje, ale rozdział nie jest nudny :)
OdpowiedzUsuńCzasami musi być więcej dialogu między bohaterami.
Wczoraj byłam z młodszym bratem w kinie na ,, Jak wytresować smoka 2 ".
Film był super :)
W 2016 roku podobno ma być 3 część
Na wstępie, przepraszam, że tak późno odpisuję...
UsuńMimo, iż wiem, że takie rozdziały są potrzebne to i tak wkurza mnie fakt, iż są nudne ._.
Ten film był zajebisty ^-^ Z niecierpliwością czekam na kontynuację :3
Kiedy next :)? Strasznie mnie to wciągnęło. Zaczełam dzisiaj czytać. No i czytam i czytam, a tu rozdziały się skończyły! Patrze na zegarek: 1:15 w nocy :D Świetnie piszesz. Od dawna szukałam takiego fanfiction o Jacku Mrozie i trafiłam na twojego bloga :3
OdpowiedzUsuńDziękuje za odmienienie mi życia i serdecznie pozdrawiam ;)
Przepraszam, że tak późno odpisuję na komentarze, ale to niestety nie zależne od mnie.
UsuńJeśli wszystko pójdzie dobrze to już dzisiaj się pojawi nowy rozdział. Wszystko pod nim wyjaśnię :)
Dziękuję także za miłe słowa ^^
Pozdrawiam! :3