05 stycznia 2015

Rozdział XXVII Spotkanie

- Eee, Sorrow... Jesteś tego pewny? - zagadnąłem lekko zaniepokojony. W mojej głowie wciąż huczał ten złowieszczy głos. Dawno już nie odczuwałem czegoś podobnego. To nie był zwykły strach.

Próbowałem opanować drżenie rąk, lecz na darmo. Nie potrafiłem się w jakikolwiek sposób uspokoić. Nie p tym wszystkim co się stało...
- Sam już nie wiem. - odrzekł, ciężko oddychając. Smok zniżył lot, po czym wylądował na wzgórzu pozbawionym drzew. - Ale nie mogę latać wiecznie. Skrzydła mnie już bolą, wyczerpałem siły... - dokończył cicho, jakby było mu wstyd za własną słabość.
- Racja. - przyznałem - Nie możesz i to jeszcze ze mną na grzbiecie. - dodałem, zeskakując na ziemię. Smok w tym czasie położył się na ziemi. Wyglądał na wykończonego.
- Nazbieraj trochę suchego drewna. Rozpalę ognisko i będziemy mogli nieco się rozgrzać. - mruknął, lecz ja go nie słuchałem. Wpatrzony w srebrną tarczę, stałem zamyślony. - Hej! - warknął wrogo gad. Momentalnie wzdrygnąłem się.
- Mówiłeś coś? - spytałem rozkojarzony, spoglądając na bestie.
- Przynieś suchego drewna. - odrzekł szorstko. W jego głosie dało słyszeć się irytację. 

Pośpiesznie kiwnąłem głową na znak, iż rozumiem i pobiegłem w stronę lasu. Nie czułem strachu, choć chyba powinienem. Jednakże robiło się coraz jaśniej, a ranek nadchodził coraz większymi krokami i byłem niemal pewny, że nic mi nie grozi. Nazbierałem więc trochę drewna i najszybciej jak się dało wróciłem do smoka. Bieg dobrze mi zrobił. Rozluźniłem trochę spięte mięśnie i dotleniłem organizm, a to zaowocowało poprawom samopoczucia.
- Tylko tyle znalazłem. - powiedziałem, rzucając suche gałęzie przed gadem.
- Niewiele... - odparł smok, patrząc na mnie pół przytomnym wzrokiem. Jednak po chwili delikatnie zionął ogniem, zapalając ognisko. Ciepło rozmroziło zmarznięte dłonie i twarz. Chcąc ogrzać się jeszcze bardziej, usiadłem na ziemi i maksymalnie przysunąłem się do płomieni.
- Sorrow... - zacząłem niepewnie. Bestia uniosła łeb i spojrzała na mnie swymi zielonymi ślepiami. - Nie wiesz gdzie jest Ann… Wiem, że łączy was dość silna więź, więc... Potrafiłbyś się z nią jakoś skontaktować telepatycznie lub może wyczuć gdzie jest...? - spytałem, zdając sobie sprawę z tego jak głupio musiało to zabrzmieć. Chciałem dać sobie w twarz, lecz i tak nic by to nie dało...
- Jest dla mnie ważna i też chciałbym mieć pewność, że nic jej nie jest. - odrzekł smok - Mimo to nie potrafiłbym jej znaleźć... - dodał z goryczą w głosie.
- Agey także gdzieś zniknęła. - mruknąłem - Oby tylko nie dopadły jej te bestie...
- Jeśli już to zmiennokształtni. - przerwał mi Sorrow - Nie wiem po co znów wypełzli...
- Okey, jacy znów zmiennokształtni? - spytałem zaskoczony - I skąd wiesz, że to akurat te istoty...?
Smok znów położył łeb na ziemi.
- Czy ty naprawdę nic nie ogarniasz? Przecież już sama nazwa mówi o co chodzi... - prychnął gad, a z jego nozdrzy wydobył się delikatny obłoczek dymu. - Zmiennokształtni to gatunek istot, które potrafią zmieniać swą postać. Podobni są do Ann i Agey z tą różnicą, że dziewczyny są niewidoczne dla ludzi, a oni już tak. Za nim cię znalazłem, widziałem ich małą grupkę, biegnącą przez las, która po krótkiej chwili zmieniła swoje postacie w różne latające stwory.

Pokręciłem głową, po czym wstałem i rozejrzałem się wokół siebie. Nie wiedziałem po co to zrobiłem. Po prostu... nie mogłem w to uwierzyć. W ciągu tygodnia całe moje życie przewróciło się do góry nogami. Straciłem wspomnienia i ważną część siebie. Nie potrafiłem odnaleźć się w nowej sytuacji i wszystko komplikowałem. Być może gdybym nie był, aż tak uparty to cała ta sprawa zakończyła się o wiele szybciej.

Uniosłem głowę. Księżyc powoli ustępował słońcu. Westchnąłem ciężko i ponownie rozejrzałem się po okolicy. Nie wiedziałem czego szukam, lecz całkiem przypadkowo coś odkryłem. W oddali moją uwagę przykuło niewielkie wybrzuszenie. Znajdowało się ono tuż przed granicą lasu. Postąpiłem parę kroków naprzód i lekko zmrużyłem oczy, próbując odgadnąć co to jest.

Wtem dostałem olśnienia. Jak mogłem być taki głupi i nie domyśleć się co zobaczyłem.
- Sorrow... - mruknąłem cicho, jednak czuły słuch bestii i tak to wychwycił.
- Co jest? - prychnął z niezadowoleniem smok, zupełnie jakbym przerwał mu sen.
- Znalazłem chyba całkiem niezłe schronienie. - odparłem - Widzisz? - spytałem, wskazując wejście do jaskini, a wzrok kierując na Sorrowa.
- Grota... - gad przekręcił łeb, nie wierząc w to co widział.
- To idealne miejsce, aby się ukryć. - dodałem, po czym znów obejrzałem się w stronę lasu. - Chodź. To nasza jedyna kryjówka. - zdecydowałem i ruszyłem pewny siebie naprzód w stronę jaskini. Za sobą słyszałem prychnięcia niezadowolenia ze strony gada, jego powolne wstawanie z ziemi i gaszenie już ledwo palącego się ogniska.
Zebrałem po drodze trochę suchych gałęzi, które akurat się nawinęły. Chłód był przenikliwy, a podejrzewałem, że w samej grocie będzie jeszcze gorzej.
Nim zdążyłem się zorientować, wkroczyłem do mrocznego wnętrza jaskini. Smok szedł niepewnie za mną.
- Dziwnie tu jakoś... - mruknął - Zresztą za mało tu miejsca... - dodał i jakby na dowód rozprostował skrzydła, które szybko dotknęły sklepienia. Ciarki przeszły mi po plecach. Nic nie widziałem, chociaż pokonałem zaledwie z dwa lub trzy metry.

Nagle coś otarło się o moją dłoń. Podskoczyłem z przerażenia i szybko cofnąłem się, stając bliżej Sorrowa. Serce biło mi jak oszalałe.
- Mogłaś darować sobie straszenie go. - mruknął znudzony smok. Spojrzałem na niego zaskoczony.
- Mało zawału nie dostałem! - warknąłem zirytowany - O co tu chodzi?!
- Ooo... Kiedy to takie zabawne... i przyjemne! - odrzekł rozbawiony, dziewczęcy głos.
- Agey...? - szepnąłem z niedowierzaniem i rozejrzałem się wokół siebie. Jej głos dochodził z bardzo bliska, ale nigdzie nie widziałem dziewczyny.
- Spójrz w dół. - poleciła mi i chcąc nie chcąc zrobiłem to. Zdębiałem, gdy obok swojej prawej nogi dostrzegłem srebrną kocicę. Spojrzała na mnie z zainteresowaniem, a po chwili stanęła na tylnych łapach i wbiła swoje ostre pazury w moją łydkę. Zawyłem z bólu i popatrzyłem na nią z wyrzutem, cofając nogę. Gdybym nie bał się, że ją zabiję, już dawno bym ją kopnął gdzieś w dal.
- Co to ma znaczyć?! - warknąłem poirytowany. Agey cofnęła się i znów usiadła, przekrzywiając swój mały łepek.
- Lubię cię denerwować! - zawołała uradowana, uśmiechając się.

Wtem na około niej pojawiła się czerwona mgiełka, która zakryła całe ciało dziewczyny i w krótkim czasie dorównała mi wzrostem. Mimo to mgła zniknęła szybciej niż się pojawiła, ujawniając prawdziwą postać czarnowłosej.
- Wolałem cię w kociej wersji. - mruknąłem znudzony i rzuciłem suche drewno na ziemię. - Sorrow, rozpal ognisko. - poleciłem gadowi, który o dziwo bez żadnych „ale” wykonał to co chciałem.
- Doprawdy? - spytała Agey, wyciągając lewą rękę, która zmieniła się przerośniętą kocią łapę z ostrymi jak brzytwa pazurami.
- Okey... - wycofałem się, unosząc ręce - Czuję aluzję. - dodałem, po czym usiadłem przy ognisku. Dziewczyna podążyła moim tropem i uczyniła to samo. - Co ty tu właściwie robisz? - spytałem nagle, spoglądając na czarnowłosą.
- Zrobiłam sobie małą przerwę od szukanie ciebie. - wzruszyła ramionami - Ale ty i tak mnie znalazłeś... - prychnęła niezadowolona. Czasem jej nie rozumiałem. Chociaż kto tam ją rozumiał...

Cisza, która wypełniła jaskinie, stawała się coraz bardziej irytująca. Tematy do rozmowy wydawały się zbyt odległe, aby można było po nie sięgnąć. Zresztą chyba żadne z nas nie wiedziało jak rozpocząć kolejny dialog.

Popatrzyłem to raz na Agey, a raz na Sorrowa, po czym głośno westchnąłem i podniosłem wzrok na sklepienie, do którego zmierzał dym z ogniska.
- Przydałoby się coś do jedzenia... - jęknął smok i jak na niesłyszalny sygnał, całej naszej trójce zaburczało w brzuchach.
- Racja... - mruknęła dziewczyna - Zjadłabym nawet surowe mięso! - zawołała i zwróciła się do smoka - Nie mógłbyś na coś zapolować? - rzuciła z wyrzutem.
- Gdybym był w stanie to już dawno bym to zrobił. - odwarknął Sorrow i położył łeb na ziemi, próbując chyba zasnąć.
- Jasne! - prychnęła z obrażoną miną.
- To nie ma sensu. - zauważyłem, chcąc nie dopuścić do kłótni.
- Co dziwne muszę się z tobą zgodzić. - przyznała niechętnie czarnowłosa.
- Kolejny szok... - mruknął smok z udawanym zainteresowaniem. Powstrzymałem śmiech, lecz nie uśmiech na twarzy jako reakcję na zachowanie gada. Pokręciłem tylko głową z dezaprobatą i skierowałem wzrok na wylot jaskini skąd dobiegało coraz więcej promieni słonecznych.
- Musimy jeszcze znaleźć Ann. - szepnąłem - Nie widziałaś jej nigdzie, prawda? - zwróciłem się do Agey.
- Nie zapominaj o jedzeniu! - warknął smok i walnął mnie ogonem.
- Dobra! - zgodziłem się - Jedzeniu też!

Nagle rozległo się przeciągłe skrzypnięcie. Wszyscy podskoczyliśmy ze strachu i stanęliśmy na równych nogach w bojowych pozycjach. Dźwięk dochodził z końca jaskini, w którym jak na złość było zbyt ciemno, aby cokolwiek dostrzec.
W oddali zobaczyłem niewielkich rozmiarów, źródło światła. Była to lampa, chyba oliwna. Trzymała ją jakaś dziewczyna, która właśnie wychodziła z jakiegoś podziemnego tunelu. Gdy się z niego wyczołgała, zamknęła klapę w kamiennej podłodze. Swoją drogą nie wiedziałem, że jest tu coś takiego. Nieznajoma wyprostowała się i odwróciła się w naszą stronę. Jednak dopiero gdy poświeciła lampą, byłem w stanie dostrzec jej twarz.
- Ann? - wyszeptałem z niedowierzaniem - Jak ty...
- Jak dobrze, że w końcu was znalazłam! - zawołała nim zdążyłem dokończyć zdanie. Sorrow choć wcześniej wykończony, na widok dziewczyny ożywił się i pobiegł w jej kierunku, łasząc się jak pies. Ann odłożyła lampę, wzięła w ręce smoka i mocno się do niego przytuliła.
- Tęskniłam za tobą... - wyszeptała szczęśliwa i odsunęła się od gada - Nie uwierzycie kto mnie uratował. - zwróciła się do nas.
- Z pewnością - mruknęła niezbyt entuzjastycznie Agey.
- Spotkałam Ducha Księżyca. - odrzekła zielonooka.
- Chwila, przecież jeszcze nigdy nikomu się nie ujawnił... - powiedziała czarnowłosa - Jesteś pewna, że to rzeczywiście był on? - spytała.
- Nie rób ze mnie głupiej! - warknęła Ann - Nikt nie ma takiej mocy jak on.
- Przystopujcie na moment. - poprosiłem - Kim tak właściwie je ten „Duch Księżyca”?
Chciałem wiedzieć jak najwięcej, aby zawsze być w temacie. Nie mogłem sobie pozwolić na pozostanie kulą u nogi.
- Duch Księżyca odpowiada praktycznie za wszystko co magiczne na tym świecie. Jest najpotężniejszą istotą. To on powołał strażników, różnorakie duchy odpowiadające za naturę oraz nas - wskazała na siebie i Agey - zmiennokształtne duchy, istoty pilnujące porządku i równowagi. To właśnie Duch Księżyca dał ci nowe życie po tym jak poświęciłeś się dla siostry. Dał ci moc oraz zadanie. Uczynił strażnikiem, a jakiś tydzień temu zrobił to o co go prosiłeś... Odebrał ci moc tylko dlatego, że każda istota ma wolną wolę... - zakończyła cicho i odwróciła wzrok. Nie rozumiałem tego.
- Gdybym wiedział wtedy czym poskutkuje mój wybór... - przygryzłem wargę - Ale postaram się to naprawić. - dodałem zdecydowanie.
- A my ci w tym pomożemy. - odrzekła zielonooka, lekko się uśmiechając.
- Chyba tylko ty. - podsumowała Agey za co Ann zdzieliła ją po głowie - Ej, a to za co?! Mówię tylko to co myślę! - rzuciła oburzona.

Zaśmiałem się cicho i korzystając z wolnej chwili, wymknąłem się niepostrzeżenie z jaskini. Reszta kontynuowała rozmowę, ale już przy ognisku, nawet nie zauważając, że zniknąłem.

Stanąłem tuż na skraju wzgórza, patrząc na wschodzące słońce. Nowy dzień i nowe zadania. Nie wiedziałem co jeszcze mnie spotka. Jednak przynajmniej mogłem polegać na smoku i dziewczynach. Bez względu na wszystko musiałem odzyskać swoją prawdziwą postać, ale i przede wszystkim wspomnienia... 


------------------
Od Autorki: Jestem! ^^ Dwudziesty siódmy rozdział rozpoczyna kolejny już drugi rok działania bloga. Nigdy, nawet w snach nie sądziłam, że coś takiego mi kiedyś wyjdzie. A jednak, cuda się zdarzają xD

Jak zawsze czekam na wasze komentarze, szczególnie, że pod ostatnim postem(Podsumowanie Roku 2014) nie było ani jednego komentarza :( 
A do tego FanPage świeci pustkami. Ni po to go stworzyłam...

Liczę na Wasz odzew. Bądźcie też gotowi na kolejną ankietę, która pojawi się w przeciągu tego tygodnia. Pomoże mi ona dostosować przyszłą treść w rozdziałach :)

Ok, to by było na tyle. Wracam do wykorzystywania ostatnich dni wolności. Poświęcę je na kończenie figurki i przygotowanie kolejnego rozdziału, który tak nawiasem pojawi się zgodnie ze starym planem, 15 stycznia!

Tak więc, do następnego! :3

12 komentarzy:

  1. Super rozdział:) czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! Wkońcu nowy rozdział! Masz straszny problem z wstawianie kropek w dialogach. Proszę, daj mi się tym zająć! Dodaj one-shota. Wymyślenie ich zajęło nam tak dużo czasu, a ty nawet nie masz zamiaru ich napisać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że mam, ale nie utrudnia to czytania, prawda? Zresztą sama mówiłaś, że wiele pisarzy ma z tym problem...
      Napisałam tego one-shota, ale teraz nie można go opublikować. Nie pora na niego :/

      Usuń
  3. Witam, kochana ;3
    Ja tu niestety nie przychodzę z komentarzem do rozdziału (tak, możesz mnie zabić T.T) ale z informacją o nominacji. Zostałaś nominowana do nagrody Libster Award, więcej informacji znajdziesz tu: http://magiaprzeznaczeniem.blogspot.com/2015/01/libster-award-juz-tak-szybko.html

    Pozdrawiam i obiecuję, że niedługo (po moich durnych testach próbnych i konkursie, czyli gdzieś za tydzień w weekend) pojawię się z kolejnym komentarzem ! ^.^ (oj mam sporo do nadrabiania, ale dam radę :3)
    Ps. śliczny szablon *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę Cię zabić, bo to ty powinnaś mnie ukatrupić. Wiszę Ci tyle komentarzy, że to się w głowie nie mieści... x_x

      Dziękuję Ci za nominację ^^ Widzę, że nowy blog... Muszę się mu przyjrzeć :)

      Trochę się nasiedziałam, zanim znalazłam ten szablon ^^ Widziałam jeszcze z Mrozem, ale nie pasowało mi ułożenie kolumn :/

      Usuń
    2. Nie no.. ja nie jestem lepsza x.x

      ^.^ Nowy, nowy xD

      Ale jest śliczny *.* Ano jak nie pasuje to nie można brać ;3 Bo w sumie najważniejsze aby autorowi pasował ^.^

      Usuń
    3. Wcale nie xD

      Zajrzę do niego jutro, bo mam akurat wolny dzień ^^

      Tamten szablon z Jackiem też mi się podobał, ale miał fatalne dla mojego bloga ustawienie kolumn, a nie chciałam się plątać w kodach, bo musiałabym jakimś sposobem przestawić tę kolumnę w inny sposób niż była w oryginale. Kurde, tam było miejsce dla max 3 elementów, a gdybym ustawiła go tu to okazałoby się, że posty znalazły się kawał niżej x_x Muszę chyba stworzyć coś własnego, bo z Mrozem tak właściwie nic nie ma :/

      Usuń
    4. No nie jestem xD

      Hehe.. oke :3 Będę czekać ^^

      Aa.. rozumiem, to tak dziwnie by wyglądało x.x No niestety.. chyba że coś zamówisz, ale na to też się trochę czeka ;/

      Usuń
  4. Nominowałam cię do Liebster Award!!Więcej szczegółów u mnie: http://jejot.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Ann, mam nadzieję, że się nie pogniewasz, jak Ci powiem, że ja również nominowałam Cię do Liebster Award ^^""
    Pytanie u mnie na new-xiaolin-showdown.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze, to naprawdę motywuje :)

Linki pod rozdziałami będą ignorowane - masz do tego osobną zakładkę: Księgę Gości