To znów one... Dlaczego nas atakują...? Co my
takiego zrobiliśmy? Nie wiedziałem, a raczej nie rozumiałem tego...
Były ich tysiące. Tak, zdecydowanie więcej niż
poprzednim razem. Niebo przysłoniły czarne jak smoła chmury, z których zaczął
sypać śnieg. Mroczne stworzenia walczyły coraz to zacieklej. Siedziałem w
saniach i obserwowałem. Byłem zwykłym człowiekiem. Nie potrafiłem nic co
mogłoby wspomóc strażników. Zacisnąłem dłonie w pięści i przygryzłem wargę. Nie
znoszę tego uczucia, gdy jestem całkowicie bezużyteczny... Chciałem coś zrobić.
Jeśli to co mówiła Ann było prawdą to przez własną głupotę straciłem ważną
część siebie, która pozwalała mi na niezwykłe czyny. Co ja sobie myślałem?
Dlaczego tamten chłopak był dla mnie aż tak ważny...?
Nagły ból przyszył całe moje ciało. Instynktownie
zamknąłem oczy, a wtedy w mojej głowie ukazały się pewne obrazy. Przedstawiały
jakiegoś małego chłopca o brązowych włosach i oczach, który siedział na łóżku.
Z niedowierzaniem wpatrywał się w nastolatka, który stał przed nim. Ów nieznajomy
wyglądał na siedemnaście lat. Miał błękitne oczy i białe jak śnieg włosy. Malec
zwał go Jackiem Mrozem. Obaj byli mocno podekscytowani swoim spotkaniem. Widząc
to, uśmiechnąłem się nieświadomie. Jednakże obraz w głowie zniknął tak samo
szybko jak się pojawił.
- Co to było? - szepnąłem zdezorientowany. Wtem
mroczne konie znów zaszarżowały, lecz tym razem planowały chyba zakończyć tę
nierówną walkę. Jeden z nch odłączył się od grupy i zmierzał w moim kierunku. Chciałem
odskoczyć, ale za późno się na to zdecydowałem i koszmar uderzył we mnie z
impetem. Już drugi raz dałem się zaskoczyć w tak idiotyczny sposób. Straciłem
równowagę i wypadłem z sań. W powietrzu kręciłem się bez celu. Nie potrafiłem ustabilizować lotu co
wywoływało u mnie dodatkową wściekłość. Strażnicy, Agey i Sorrow byli zbyt
zajęci walką, aby mi pomóc. Byłem zdany sam na siebie. Wiedziałem już. Tym razem
to będzie dla mnie koniec. Najwyraźniej wykorzystałem już swój limit szczęścia.
Do ziemi już niedaleko... Spojrzałem w górę, gdy tylko przestałem się
niekontrolowanie kręcić. Moją uwagę przykuła walka Piaska. Był on otoczony
chmarą mrocznych koni oraz samego pyłu, z którego są zrobione. Wyglądało na to,
że tracił siły i dużo czasu mu nie zostało. Zresztą ja nie miałem lepiej, choć
te dziwne istoty przestały się już mną interesować.
Nagle poczułem ostry ból, który przeszył me
ciało. Ten sam co poprzednim razem... Zamknąłem oczy, a w mojej głowie znów
pojawiły się obrazy. Jednak tym razem nie była to przyjemna wizja. Wręcz
przeciwnie. Po raz drugi zobaczyłem tego błękitnookiego chłopaka. Siedział on w
saniach Norda, a w rękach mocno ściskał drewnianą laskę. Wysoko nad nim
dojrzałem chmurę, która była mieszaniną złotego i czarnego pyłu. Wtedy też coś
zrozumiałem. Obraz, który pojawił się w mojej głowie wyglądał dokładnie tak jak
aktualna walka Piaska! Pytanie tylko, czemu widzę to w mojej głowie? Co to ma
znaczyć? Pragnąłem odpowiedzi.
Wtem złoty piach zanikł całkowicie, a białowłosy
zawył ze wściekłości. Wyskoczył z sań i poleciał w kierunku tej czarnej chmury.
Wtedy dostrzegłem jeszcze jedną postać. Wysoki, szczupły mężczyzna o złotych
ślepiach, odziany był w czarny płaszcz, który idealnie przylegał do ciała.
Uniósł on ręce do góry, a pył wzniósł się i wyglądał teraz jak ogromna fala.
Domyślałem się, że to ten facet ją kontroluje. Błękitnooki zawahał się, gdy
piach pomknął w jego kierunku. Nie miał szans na ucieczkę. To coś go
pochłonęło. Jednak wtedy, chłopak dokonał czegoś niesamowitego. Jego dłonie i
laska rozbłysły jasnobłękitnym światłem. Siedemnastolatek ryknął i uwolnił całą
moc, jaką dysponował. Nie powiem, zrobiło to na mnie niesamowite wrażenie. Czarny
pył pokrył się czymś co przypominało lód, a następnie rozpadł się na miliony
małych kawałeczków. Ten dziwny mężczyzna gdzieś zniknął, a białowłosy zaczął
bezwładnie spadać, lecz nadal kurczowo trzymał drewnianą laskę.
Nagle obraz zaczął się rozmazywać aż ostatecznie
zniknął. Czy to miało oznaczać, że pomimo tego wszystkiego, naprawdę nie ma dla
mnie szans?
- To miał być zwyczajny dzień. - mruknął Jamie.
- Siostra namówiła mnie, żebym poszedł razem z nią, bo inaczej mama jej nie
puści. Zgodziłem się. Ona ma tylko dziewięć lat. - pokręcił głową. - Po drodze
spotkałem Jacka. Wytłumaczyłem mu, jak to dałem się namówić na wyjście. On za
to zaczął się śmiać i stwierdził, że potowarzyszy mi w mej niedoli. -
uśmiechnął się szatyn. - Zaproponował także, że zorganizuje dzieciaką zabawę.
Od czasu, gdy Mrok został pokonany, Jack stał się tu bardzo popularny wśród
dzieciaków, ale obowiązki strażnika sprawiły, że rzadko pojawia się w Burgess.
Gdyby dorośli sprawiali sobie sprawę z istnienia tych wszystkich istot...
- Dorośli już tacy są. - przerwałam Bennetowi. -
Zapominają o tym co naprawdę ważne. Uważają wszelką magię i tym podobne za
rzeczy niemożliwe. Choć bez nich świat nie mógłby normalnie funkcjonować.
- Nie chcę się takim stać. - odrzekł Jamie.
Widziałam jak zacisnął prawą rękę w pięść, ale wolałam nie kontynuować tematu.
Zresztą mnie też on drażni...
- W każdym bądź razie poszliśmy na nie wielką
górkę skąd dzieciaki mogły zjeżdżać na sankach. Od stromej strony biegła ulica.
Każdy widział, że nie wolno bawić się w jej pobliżu. Mimo to razem z Jackiem stanęliśmy
tam, aby przypadkiem żadnemu dzieciakowi nie wpadło coś głupiego do głowy. W
pewnym momencie odsunąłem się nieco, aby siostra na mnie nie wpadła i wtedy się
poślizgnąłem. - chłopak spuścił wzrok. - Nie widziałem nic dziwnego... Myślisz,
że mój wypadek nie był zbiegiem nieszczęśliwych zdarzeń?
- Tak przypuszczam. - mruknęłam. - Miałam
nadzieję, że powiesz mi coś co pomogłoby zidentyfikować sprawcę. I choć
podejrzewam, że to Mrok za tym stoi to mam wrażenie, że nie działa on sam... -
zamyśliłam się.
- Tylko nie Mrok. - rzekł ponuro szatyn.
- Również go nie znoszę. - odparłam. - Przez to,
że Jack zrzekł się swojej mocy, zachwiał równowagę w świecie. Trzeba jak
najszybciej przywrócić mu jego rolę i...
- Pomogę ci. - przerwał mi Jamie. - To po części
moja wina. Mogłem być bardziej ostrożny.
- Nie da się ukryć. - prychnęłam.
- Zrobię wszystko by to naprawić. - dodał
stanowczo szatyn. Spoglądałam na niego zaskoczona. Co prawda mogłam się tego
spodziewać, ale mimo to przez chwilę nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- Kiedy mają zamiar cię wypisać? - spytałam.
- Raczej nie prędko. - odparł - Choć czuję się
dobrze.
- Głupie ludzkie zasady. - mruknęłam
zniesmaczona i przywołałam smoczy ogon. Tak, czasami jestem zbyt leniwa, aby
chociażby wstać z krzesła... W każdym razie z jego pomocą sięgnęłam po kartę
Jamiego, która była zawieszona na metalowej poręczy łóżka. Kątem oka
dostrzegłam jak szatyn się wzdrygnął.
- Wszystko okey? - spytałam z ciekawości. -
Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha...
- Przywykłem już do dziwnych rzeczy, ale... to
jest na serio prawdziwy smoczy ogon? - spytał, podnosząc się z łóżka. Opuszkami
palców dotknął mojego ogona, po czym ponownie się wzdrygnął. - Cholera,
łuski...
- Masz rację. - przyznałam i zdzieliłam chłopaka
po łbie swym czarnym ogonem.
- Auć! - zawył - To bolało! - jęknął Jamie
- Bo miało. - odparłam chłodno i wróciłam do
odczytywania notatek lekarzy. - Według tego, przewidują wypisać cię za jakiś
tydzień.
- Myślisz, że mam zamiar siedzieć tu tak
bezczynnie podczas, gdy Jack nic nie pamięta? - spytał oschle szatyn. Ton jego
głosu lekko mnie zdziwił. Westchnęłam ciężko.
- Jeśli zabrałabym cię stąd teraz, mielibyśmy
problemy. - wytłumaczyłam - A dokładnie ty będziesz je miał, bo ja jestem
niewidzialna dla większości ludzi.
Chłopak na chwilę się zamyślił. Ciekawiło mnie
na jaki pomysł wpadnie...
- Mówiłaś, że za tydzień prawdopodobnie mnie
wypuszczą, tak? - spytał Jamie na co ja przytaknęłam. - Moi rodzice wyjeżdżają
dokładnie za tydzień. Mieli zostawić mnie i moją siostrę pod opieką naszej
babci. Jeśli zdołam ich przekonać, że ze mną wszystko jest w porządku to ich
plany się nie zmienią. Wtedy też bez przeszkód będę mógł pomóc.
- Coś za szybko się zgodziłeś... - stwierdziłam
podejrzliwie. - Wyczuwam podstęp...
- Wcale nie! - zaprzeczył gwałtownie Jamie. -
Serio, nie chcę mieć problemów. Burgess to małe miasto i wieści rozchodzą się
tutaj z prędkością światła, a ja nie lubię rozgłosu... - spuścił wzrok.
- Jasne. - westchnęłam - W takim razie myślę, że
wszystko ustalone.
- To znaczy, że wrócisz tu jeszcze?
- Tak - uśmiechnęłam się - Na razie jednak muszę
wracać do reszty, ale nie zapomnę o tobie. Możliwe, że jesteś jedyną osobą,
którą Jack będzie w stanie sobie przypomnieć...
- Mam taką nadzieję. - westchnął.
- Ja również. - szepnęłam i podeszłam do okna.
Przyjrzałam się okolicy. Na razie nie zapowiadało się, aby rozpętała się
kolejna śnieżyca, lecz kto tam wie tą całą pogodę... - Lecę, za nim strażnicy
zorientują się, że zniknęłam.
Otworzyłam okno, a do pomieszczenia wpadł
przenikliwy chłód. Popatrzyłam z troską na Jamiego. Jego najlepszy przyjaciel
nic nie pamięta.
- Nie zdziw się tym co zaraz ujrzysz. -
mruknęłam niewyraźnie. Jednak chciałam, aby chłopak zwrócił na mnie swoją uwagę
i chyba to mi się udało. Wokół mnie pojawił się zielona mgła. Czułam jak moje
ciało się zmieniało. Czułam pojawiające się na moich plecach skrzydła. Po
krótkiej chwili, przemiana została zakończona. Z mgły wyłoniła się moja smocza
postać.
- Kim ty właściwie jesteś? - spytał drżącym
głosem chłopak. Odwróciłam łeb w jego stronę.
- Zmiennokształtnym duchem, istotą pilnującą
równowagi w świecie.
Cofnęłam się o parę kroków do tyłu i już miałam
wyskoczyć, gdy znów usłyszałam głos Jamiego.
- Ty mnie znasz... - zaczął nieśmiało szatyn. -
Jednak ja nie wiem jak ty się nazywasz.
- Mam na imię Ann. - odparłam dumnie szczerząc
kły. - Na razie tyle informacji musi ci starczyć
Po tych słowach rozpędziłam się i wyskoczyłam
przez okno. Rozłożyłam skrzydła praktycznie od razu. Tu nie mogłam pozwolić
sobie na te same numery co na biegunie. Jednak mniejsza z tym. Muszę dostać się
do strażników. I to jak najprędzej. Mam złe przeczucia...
--------------------
Od Autorki: Gomenasai, gomenasai! (Będę
przepraszać tak jak Yukinne...)
Bardzo się gniewacie za mój żart z okazji prima
aprilis? :c Zła jestem, oj zła...
Po za tym wybaczcie mi, że tak późno publikuję
kolejne rozdziały. Jestem typem nocnego marka... :c
Jednakże co sądzicie o rozdziale? Taa, nudy :c
Następne powinny być ciekawsze, ale nie będę spoilerować... No bo po co? ;3
Oprócz tego miło mi ogłosić, że Zakazane
Wspomnienia dostały drugą nominację do Liebster Blog Award c:
Nominowała mnie Mania
Okumura za co serdecznie dziękuję. Jednakże ze względu
na to, że blog dostał już jedną nominację, nie zamieszczę nominacji dla innych
blogów, gdyż nominowałam już wszystkie jakie czytam ^^’ Zagmatwane to, ale mam
nadzieję, że mnie rozumiecie.
Przejdę w takim razie do rzeczy.
Liebster
Blog Award
Nominacja do Liebster
Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną
robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje
możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11
pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11
osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować
bloga, który Cię nominował."
Pytania:
1. Jakie anime najbardziej lubisz?
Cholernie
trudne to pytanie :p Mam kilka, ale ostatecznie decyduję wybrać „Noragami” c:
Kochany Yatuś i jego Yukinne :3
2. Czytasz książki? Jeśli tak to jaka jest Twoja ulubiona?
Oczywiście, że
czytam ^^ Moją ulubioną jest jednak „Eon: Powrót Lustrzanego Smoka” oraz „Eona:
Ostatni Lord Smocze Oko” autorstwa Alison Goodman. Przyjemna dwutomowa
seria c:
3. Ulubiony cytat/cytaty?
„Friends are angels who lift us to our feet when our
wings have trouble remembering how to fly.”
4. Masz zwierzę? Jeśli tak to jakie? Jeśli nie to czy byś chciał mieć?
Mam psa rasy
York. Wcześniej miałam jeszcze królika, ale niestety zdechła przed początkiem
wakacji 2013 :c
5. Co skłoniło Cię do pisania bloga? I dlaczego akurat taki temat?
Właściwie to
trochę dziwna historia. Na dA pewna dziewczyna stworzyła swój komiks oparty na
filmie Rise of the Guardians. Wtedy zrodziła się w mojej głowie chęć napisania
czegoś swojego o Jacku. Parę dni później miałam sen, który był właśnie tym co
zdarzyło się w prologu mojego opowiadania. A dalej to już jakoś samo idzie ^^
6. Jakiej muzyki słuchasz? Wymień przynajmniej jednego wykonawcę/zespół.
Tego co wpadnie
mi do ucha. Jednakże niezmiennie uwielbiam zespół Linkin Park i dałabym
wszystko by pojechać na ich koncert, który zresztą ma się odbyć 5 czerwca. W
sumie zerwanie się ze szkoły i wyjazd do Wrocławia brzmią całkiem zachęcająco
^^’
7.Co byś zmienił w swoim życiu?
Moje lenistwo.
Gdyby nie ono, miałabym lepsze oceny, rozdziały szybciej by się ukazywały itd.
8. Jeśli mógłbyś przenieść się do świata z książki/anime/mangi/filmu to
jaki byś wybrał i dlaczego?
I kolejne
trudne pytanie :p Nie mam zielonego pojęcia. Każdy świat jest wyjątkowy i
zachęcający by się do niego przenieść, a dodatkowo żaden nie ma absolutnie
wszystkiego co mnie interesuje. Jednak domyślam się, że nie mam wyboru i muszę
się zdecydować, a więc wybieram... świat ukazany w „Noragami”, gdyż ostatnio po
prostu się zakochałam w tym anime c:
9. Komentujesz opowiadania blogerów, które czytasz czy jesteś bardziej
trybem ninji?
W większości
przypadków jestem typem cichego obserwatora za co przepraszam wszystkich
autorów blogów, które obserwuję.
10. Czy lubisz od czasu do czasu usiąść sobie i rozmyślać na różne tematy?
Nawet bardzo.
11. Gdy masz zły humor co poprawia Ci nastrój?
Słuchanie
muzyki, rysowanie to rzeczy, które zawsze poprawiają mi nastrój c:
I to by było na
tyle. Wracam do pracy nad cosplayem. Co prawda mam jeszcze parę miesięcy, ale w
moim wykonaniu to i tak za mało. Choć grunt, że perukę już zamówiłam :3
Oprócz tego
chciałam jeszcze zapowiedzieć, że kolejny rozdział pojawi się 25 kwietnia w
godzinach wieczornych :3
Do następnego!
Ann V.