- Skupmy się
z łaski swojej i wymyślmy coś końcu! - warknęło jedno ze stworzeń, a zewsząd
dobiegły pomruki niezadowolenia.
Mroczna, ale
zarazem przestronna jaskinia, w której zgromadziła się cała wataha była
gdzieniegdzie rozświetlana światłem, pochodzącym z pochodni zawieszonych na
ścianach.
- Jeśli nic
nie zrobimy, będzie wściekły... - dodała nagle kolejna bestia, gdy na sforę
padł cień innego wilka. Istota o czarnej sierści i przenikliwie inteligentnych
zielonych ślepiach, stojąc na skalnej półce zdawała się być przywódcą. Reszta
stada natychmiast umilkła, czekając na jego
słowa. Ten tylko powlókł wzrokiem po skulonych stworzeniach i odchrząknął.
- Oczywiście,
że będzie wściekły. - zgrzytnął zębami - Problem w tym, że oni uciekli. I jeszcze ten cholerny Duch...! - dodał ciszej.
- Nie mamy z
nim szans! - zawyła jakaś wilczyca, gdy wtem wataha rozstąpiła się, tworząc
przejście dla kolejnego stworzenia o siwo-brązowej sierści z blizną na lewym
oku. Reszta stada starała się nawet na niego nie spoglądać. Stary stanął tuż
przed pierwszymi szeregami zmiennokształtnych i uniósł łeb.
- Mam pewną
propozycję. - przemówił, wykonując swego rodzaju pokłon.
- Mów, Hiro.
- odrzekł spokojnie przywódca. Nie chciał bowiem dać znak, że się denerwuje.
Nie mógł pozwolić na utratę kontroli nad samym sobą. Nie pod nieobecność
brata...
- Proponuję
ich rozdzielić na dwie grupy. - mruknął chytrze wilk i wskoczył na pobliski
głaz. Mimo swego wieku był niezwykle sprawny - Pierwszą grupę będzie stanowił
Jack oraz ten gad, Sorrow. Już wcześniej zauważyłem, że niezbyt się dogadują.
Natomiast Ann i Agey będą drugą grupą. Trzymając ich z dala od siebie, nawet
najsłabsi z nas będą w stanie przechwycić Mroza. - uśmiechnął się błękitnooki,
spoglądając z pogardą na co po niektórych.
- Nie głupio
myślisz... - stwierdził po namyśle czarny wilk - Niech będzie. To najlepsze co
możemy teraz zrobić, aby złapać Jacka.
Cała wataha
kiwała łbami, przyznając przywódcy rację, lecz kilka z jej członków patrzyło na
Hiro z niesmakiem. Na szarym końcu jaskini, najmłodsza wilczyca ze stada, Secra
miała głęboko w poważaniu pomysły starego idioty. Nie ufała nikomu prócz
Riperowi, wilkowi o szarej sierści i złotych oczach. Oboje nie mieli wysokiej
pozycji, ale nie przeszkadzało im to.
Znali się już
od dawna. Ripper wiele razy uratował skórę białej wilczycy. Łączyła ich zwykła
przyjaźń, choć już od dłuższego czasu stawała się czymś więcej... Jednak to
mogło sprowadzić na nich tylko kłopoty.
~*~
Wszyscy
zgodnie postanowiliśmy, że należało zrobić krótką przerwę na odpoczynek. W
dzień większości potworów była nieszkodliwa, ponieważ pozostawała w ukryciu. Dzięki temu
mogliśmy w spokoju zregenerować siły.
Minęły może z
dwie godziny od momentu wzejścia słońca. Gdy byłam już pewna, że Agey i Sorrow
usnęli na dobre, obudziłam i wyprowadziłam na zewnątrz Jacka. Chłopak widocznie
nie był zadowolony z mojego pomysłu.
- Powiesz mi
po co wyciągasz mnie z jaskini wtedy, gdy w końcu możemy odpocząć? - spytał
oburzony i ponownie przetarł oczy.
- Wszystko
wyjaśnię ci po drodze. - westchnęłam, poprawiając grzywkę.
- Co to ma
znaczyć? - zagadnął, a ja odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam. Wokół mnie pojawiła się delikatne mgiełka, która zakryła całe me ciało. Gdy zniknęła, ukazała moją nową postać. Widziałam jak chłopak cofnął się o krok do tyłu. Ciekawa
byłam, kiedy przywyknie do moich mocy. W końcu nie na co dzień widzi się smoka.
- Wskakuj.
Nie mamy wiele czasu. - mruknęłam, po czym położyłam się na ziemi, aby ułatwić
Mrozowi zadanie.
- Czekaj, co
to ma znaczyć?! - warknął - Gdzie ty chcesz mnie zabrać?
- Nie marudź
- prychnęłam znudzona - Wyjaśnię ci wszystko po drodze. - powtórzyłam
wcześniejsze słowa, kładąc wyraźny nacisk na „po drodze”.
Brunet zbliżył się do mnie i niepewnie, aczkolwiek całkiem sprawnie wskoczył mi na
grzbiet. Podniosłam się i rozłożyłam skrzydła.
- Tylko
trzymaj się. - przypomniałam mu.
- O mnie się
nie martw. - odparł - Tyle razy latałem już z Sorrowem, że zdążyłem się
przyzwyczaić do smoczych ruchów. Zaskoczyły mnie jego słowa, choć nie byłam
pewna czemu... Szybko pokręciłam łbem, odganiając niepotrzebne myśli i wzbiłam
się w powietrze.
Na wszelki
wypadek obejrzałam się za siebie, aby sprawdzić czy ani Sorrow, ani Agey nie
ruszyli za mną. Na pewno nie pozwoliliby lecieć mi samej z Jackiem...
- Czy teraz
możesz mi już powiedzieć czemu, dokąd i po co lecimy? - wyrwał mnie nagle z
zamyślenia brunet. Kątem oka spojrzał na niego. Minęło już półtora tygodnia
odkąd to wszystko się wydarzyło, a ja nadal nie potrafiłam się porządnie ogarnąć
i zacząć racjonalnie myśleć. Westchnęłam tylko ciężko i zgodnie z danym słowem,
zaczęłam opowiadać.
- Jakiś czas
temu, po spotkaniu ze strażnikami, mieliśmy zaatakować Mroka. Jednak ja zamiast
lecieć ze wszystkimi, wymknęłam się. Poleciałam w zupełnie innym kierunku.
- Zauważyłem
wtedy, że zniknęłaś. - przerwał mi Mróz - Miałaś lecieć za saniami.
- To był
chyba mój błąd. - odparłam niechętnie - Miałam plan. Wtedy wydawał mi się
dobry, ale teraz mam nieco inne zdanie. W każdym bądź razie, chciałam uzyskać
trochę więcej informacji w pewnej sprawie. Udałam się do szpitala w Burgess, gdzie
przebywała pewna osoba.
- Do
szpitala? - zdziwił się chłopak.
- Nie wiem
czy pamiętasz... Raz już o tym mówiłam. - mruknęłam - Zrzekłeś się swojej mocy
na skutek wypadku Jamiego Benneta. To on był pierwszą osobą, która siedem lat
temu uwierzyła, że ty, Jack Mróz, naprawdę istniejesz. Nikt w to wtedy nie
wierzył i dlatego Jamie stał się twoim najlepszym przyjacielem. Kojarzysz go
może? - spytałam z nadzieją, spoglądając na bruneta.
- Najlepszym
przyjacielem? - wyszeptał - Nie... Nie kojarzę go... - spuścił wzrok.
- Eh... -
westchnęłam - Może przypomnisz sobie coś więcej. Mało prawdopodobny wydaje mi
się ten cały Łapacz Snów... - dodałam już ciszej, jakby do siebie.
- Łapacz? -
zagadnął chłopak - Ten co przechwytuje sny?
- Wiesz co to
jest? - zdziwiłam się i zamachnęłam skrzydłami.
- Kiedyś
słyszałem legendę - odparł - Potężny przedmiot.
- To fakt -
przyznałam - Duch Księżyca powiedział, że to właśnie ten artefakt mógł przejąć
twoje wspomnienia. Nie wiem jeszcze tylko kto za tym stoi... Ale mam pewne podejrzenia.
- Jeśli to
prawda, nie będzie łatwo ich odzyskać.
- Łatwo nigdy
nie jest, ale liczę, że twoja ponowna przemiana zdoła przełamać moc tego
artefaktu. - mruknęłam - W każdym bądź razie. Miałam nadzieję, że Jamie powie
mi coś więcej, ale niestety pomyliłam się. - dodałam cicho - Opowiedział mi to
co sama wiedziałam, a na koniec poprosił bym za tydzień wróciła i wtajemniczyła
go w całą resztę zaistniałej sytuacji. Jak się domyślasz nie miałam wyjścia, bo znając
jego charakter, zaczął by robić wszystko na własną rękę, a to mogłoby
przysporzyć nam jeszcze więcej problemów. Od tego czasu minął tydzień czyli
dokładnie tyle chciał. Pora złożyć mu wizytę. - zakończyłam i gwałtownie
przyśpieszyłam lot. W duchu miałam cichą nadzieję, że Jack rozpozna Jamiego. Jednak
nie wiedziałam jeszcze na ile to pomoże. Łapałam się wszystkiego, czego
tylko mogłam.
W końcu
dotarliśmy do Burgess. Jeśli dobrze kojarzyłam to Bennet mieszkał na obrzeżach
i tam postanowiłam się skierować. Nie minęło nawet kilka minut, gdy dostrzegłam
charakterystyczny budynek. Na podwórku w śniegu tarzał się pies rasy chart. Na
miejsce do lądowania wybrałam pobliskie skupisko drzew po drugiej stronie
ulicy. Tutaj nikt nie miał prawa nas zobaczyć. Za nim stanęłam na ziemi, Jack
zeskoczył z mojego grzbietu. Wykorzystałam to i szybko wróciłam do ludzkiej postaci.
- Idziemy -
powiedziałam do chłopaka, który stał jak zachipnotyzowny.
- Pamiętam
skądś tę okolicę... - szepnął, wpatrując się w dom Jamiego.
- W porządku?
- spytałam zaniepokojona, przyglądając się brunetowi. Zachowywał się jak nie
on. Wtem pokręcił głową i przeczesał włosy ręką.
- Tak... -
mruknął rozkojarzony - Wszystko gra. Chodźmy. - dodał, po czym wyprzedził mnie
i szybkim krokiem zmierzał ku ulicy.
„Co to miało znaczyć?” - pomyślałam i ruszyłam
za Jackiem.
- Poznajesz
ten dom? - spytałam, doganiając Mroza.
- Gdzieś go
już widziałem, ale to wydawało się być jak sen...
- Sen? -
powtórzyłam zbita z tropu - Może rzeczywiście to nie był Łapacz Snów... -
zamyśliłam się - Blokada...
- To co
mówisz brzmi absurdalnie, nie sądzisz? Co innego mogłoby być? - mruknął Jack.
- Nie wiem. Zresztą wszystko co
się teraz dzieje jest absurdalne - wzruszyłam ramionami - Idąc tropem snu to
może spotkała cię wizja.
- To znaczy?
- spytał brunet. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Wiesz co to
jest Łapacz Snów, ale nie wizja? - odparłam - Dziwny jesteś... - dodałam na
boku - Wizja jest rodzajem snu, lecz nie do końca. Sen jest symboliczny, a
wizja przedstawia dokładne wydarzenia dotyczące przyszłości, a nawet przeszłości.
- W takim
razie to chyba dobrze? - mruknął - W końcu to jakieś przebłyski.
- Czy dobrze
to się okaże. - powiedziałam, poprawiając grzywkę - Do pełni zostało jakieś
półtora tygodnia. Jeśli wszystko się uda to może odzyskasz wszystkie wspomnienia,
a jak nie to spróbujemy inaczej...
Liczyłam
jednak, że przemiana wystarczy. Miałam już powyżej uszu tych wszystkich
problemów i komplikacji.
- Półtora
tygodnia? - powtórzył chłopak - W tym czasie może zdarzyć się wszystko.
- Tak... A i
żebym nie zapomniała. W domu mam wciąż laskę, symbol twojej mocy. Musimy...
- Laskę? -
przerwał mi natychmiast Jack - Chodzi ci o taki długi, drewniany kij? - spytał.
- Tak... -
przytaknęłam niepewnie, patrząc pytającym wzrokiem na Mroza.
- Taki sam
kij znalazłem chwilę przed tym jak napotkałem Luke’a - odparł, podczas gdy mnie
zatkało.
-Gdzie on
teraz jest? - zapytałam prędko.
- Zostawiłem
go w pokoju, w domu w tamtej wiosce... - szepnął, przeczesując włosy.
- Brawo! -
podsumowałam zła - Teraz musimy go odzyskać.
- Możemy
przecież po niego polecieć. To niedaleko...
- Jasne -
przerwałam mu - Zapomniałeś tylko o Luke’u i jego bandzie. - prychnęłam.
- Dobra, już
się nie odzywam... - mruknął Jack - Zapomniałem o tym drobnym szczególe. -
dodał ciszej.
Przekroczyliśmy
ulicę i wkroczyliśmy na podwórko przed domem Benneta. Suczka charta przybiegła
do nas, prosząc o pieszczoty. Na początku nie zwróciłam na nią uwagi, lecz
później przypomniałam sobie, że zwierzęta potrafią dostrzec magiczne istoty.
Przykucnęłam więc i pogłaskałam psa. Ta w zamian polizała mnie po twarzy, a
próbując się przed tym bronić, o mały włos nie wywaliłam się do tyłu. Jack
podsumował to doskonale. Po prostu zaczął się śmiać. Sama nie mogłam się powstrzymać.
Wykorzystałam nieuwagę chłopaka i podcięłam mu nogi, przez co wylądował na
ziemi, a suczka sumiennie wykorzystała sytuację, liżąc Mroza po całej twarzy.
Teraz to ja wybuchłam śmiechem. Jack pozbył się psa i powoli podniósł z ziemi,
wycierając z twarzy ślinę suczki.
- Bawi cię
to? - zapytał, a ja tylko kiwnęłam głową. Nagle brunet wyciągnął rękę i wytarł
ją o moją koszulkę.
- Hej! -
warknęłam, próbując pozbyć się śliny z ramienia. Jack znów zaczął się śmiać,
lecz tym razem ze mną. Miło było się trochę rozerwać. Nawet w tak głupi sposób.
W świetnych
humorach doszliśmy do drzwi wejściowych.
- Zapukaj. -
poprosiłam chłopaka.
- A niby
czemu ja? - rzucił zaskoczony.
- Po prostu -
prychnęłam - Zapukaj. - ponagliłam go.
Chłopak
niechętnie, ale zrobił to. Czekaliśmy chwilę, gdy usłyszeliśmy czyjeś pośpieszne kroki. Były coraz
głośniejsze, aż nagle ktoś nacisnął klamkę, a drzwi otworzyły się z lekkim
skrzypnięciem.
--------------------
Od Autorki: Wreszcie! Wreszcie mam chwilę spokoju! No bo jak nie szkoła to trening, a jeszcze się na trochę rozłożyłam... durne przeziębienie! -.-'
Dlatego właśnie tak cieszę się, że udało mi się opublikować kolejny rozdział ^^ Został mi ostatni tydzień i od 2 lutego zaczynam ferie :D Będzie czas na twórczość artystyczną. Oj będzie się działo. Mam plany na parę rysunków w wersji tradycyjnej, chciałam też w końcu skończyć moją drugą figurkę Szczerbatka oraz napisać najbliższe 10 rozdziałów razem z planem na następne i dodatkowe opowiadanie na konkurs. Mam dwa tygodnie więc chyba się wyrobię, o ile oczywiście będę miała wenę. Skubana, nigdy nie wiem kiedy będzie xD
Jak zwykle czekam na wasze komentarze i nowe lajki na fanpagu ^^
A na koniec zaplanowałam odpowiedzieć na trzy nominacje, które dostałam w ostatnim czasie. Bardzo za nie dziękuję. Odpowiedzi znajdą się również w odpowiedniej zakładce w menu ^^