Gdy tramwaj
się zatrzymał, a drzwi szeroko otworzyły, prędko wyskoczyliśmy z pojazdu. Jeśli
tylko dobrze ogarnąłem to teraz powinniśmy być w centrum tego całego miasta.
- Gdzie
znajduję się to archiwum? - spytałem szybko, czując się dziwnie w otoczeniu
tłumu ludzi... a nie wspominając o chaosie i jednym wielkim korku samochodowym.
To co tu widzę znacząco różni się od tego z czym miałem do czynienia w
„poprzednim życiu”.
- Prosto
wzdłuż tej ulicy, a następnie w pierwszą w prawo. - odrzekł Raphael.
- Wielkie
dzięki za pomoc - dodała Ann z uśmiechem na twarzy - Dalej już sobie poradzimy.
Spotkamy się później, w tym samym miejscu.
Po tych
słowach, dziewczyna zaczęła kierować się we wskazanym kierunku, ale wyglądało
na to, że błękitnooki nie da się tak szybko zbyć.
- Ej no! -
zawołał niezadowolony - Też chciałem zobaczyć to archiwum!
„Słuchajcie”
- usłyszałem głos zmiennokształtnej w głowie i razem z Jamiem odwróciliśmy
wzrok w jej kierunku.
„Jamie
zajmiesz się Raphaelem. Ja i Jack przedostaniemy się w tym czasie do archiwum”
- Zanim zdążyłem zareagować na polecenie, Ann rozpoczęła grę.
- W takim
razie pozwól, że chociaż pójdę poszukać toalety. - mruknęła.
- Pokaże ci
gdzie jest - brunet z uśmiechem już garnął się do pomocy. Ja mu na to pozwolę…
- Nie dzięki,
już widzę gdzie iść - odparła Ann, wskazując na znak z uproszczonym wizerunkiem
kobiety i mężczyzny ze skrótem „WC”. Po chwili dziewczyna spojrzała na mnie
wyczekująco, chcąc bym coś dodał.
- Ktoś
powinien z tobą pójść. Jesteś w obcym mieście. - znów wyprzedził mnie
błękitnooki, naciskając na Ann.
- Ja jej
potowarzyszę - zgłosiłem się prędko nim Raphael zdążył wypowiedzieć chociażby
jedno słowo - Przy okazji też skorzystam - dodałem, aby brunet nie próbował już
nic robić. Widziałem złość, niechęć i zaskoczenie w jego oczach, kierowanych
wyraźnie do mnie.
- Niech
będzie - niechętnie przytaknął.
- Okey,
poczekamy na was w tamtej kawiarni. - rzucił Jamie i pociągnął Raphaela za
sobą.
Cieszyłem
się, że choć na chwilę mam tego gościa z
głowy. Natychmiast razem z Ann ruszyliśmy w stronę budynku, w którym mieściło
się archiwum. Gmach wyglądał na nowy, a także jakby był zrobiony ze szkła. W żadnym
miejscu nie było wyszególnione, jakie jest
przeznaczenie tego miejsca. Czyżby ludzie zajmujący się tym miejscem celowo nie
chcieli zdradzać czym się zajmują?
Kątem oka
spojrzałem w niebo. Mocno się zachmurzyło i chyba nawet zaczął prószyć
delikatny śnieg... Pokręciłem głową, by przestać myśleć o rzeczach
nieistotnych.
Od miejsca, w
którym się rozdzieliliśmy dzielił nas już spory kawałek. Chciałem zapytać Ann
jak zamierza dostać się do środka, gdy w tym momencie coś pociągnęło mnie za
kaptur od kurtki do środka jakiegoś zaułka między kamienicami. Zanim zdążyłem
zaprotestować, dziewczyna odezwała się.
- Czas
przenieść się do środka. Musisz mocno się mnie trzymać - poleciła mi. Zbity z
tropu, położyłem dłoń na jej ramieniu.
- Nie
uważasz, że to będzie trochę dziwne jak nagle z nikąd pojawimy się w środku? -
spytałem.
- Nawet nie
zauważą, że ktokolwiek tam był - wzruszyła ramionami - Bariera zwana mgłą
potrafi omotać nawet najbardziej topornych ludzi. Ale prawda jest taka, że na
ciebie będzie działać dopóty będziesz blisko mnie.
Kiwnąłem
lekko głową, lecz w tym momencie do głowy przyszło mi jeszcze jedno pytanie.
- W takim
razie co z Raphaelem? Jest człowiekiem, a mimo to cię widzi...
- Może ma
domieszkę krwi istoty magicznej? - przerwała mi - Tak naprawdę to nie mam
pojęcia. Gdyby był gatunkiem jakiegoś Kaiju, to na pewno zorientowałby się kim
tak naprawdę jestem. Zostanę jednak przy pierwszej opcji. Odrobina innej krwi
nie stanowi dla nas kłopotu. - dodała - A teraz pamiętaj, cały czas, zarówno
podczas przeniesienia jak i pobytu w archiwum trzymaj rękę na moim ramieniu,
aby dwa różne byty: człowieka i ducha pozostawały pod jedną i tą samą osłoną
mgły.
- To wszystko
jakieś zagmatwane - odparłem.
-
Przyzwyczaisz się - mruknęła - A gdy odzyskasz dawną postać to wszystko będzie
dla ciebie normą... no może prawie wszystko - zaśmiała się lekko.
Westchnąłem
ciężko. Ile ja bym dał, aby to wszystko odkręcić... No bo w sumie po co mi było
pozbywać się mocy?
- Przygotuj
się - szepnęła ledwie słyszalnym głosem. Zacisnąłem mocniej wolną rękę, gdy
zielonkawe fale, przypominając zorze polarną okrążyły nas, zamykając jednocześnie
drogę ewentualnej ucieczki...
~*~
Uniosłam powoli
głowę nad dogasające ognisko. Sorrow miał rację. Na długo to ono nie
starczyło... Cała ta sytuacja, wszystko co się ostatnio zadziało... to wszystko
coraz bardziej mnie dobija. Nie mogę się stąd uwolnić, nawet nie wiem gdzie
jestem! W dodatku za jakiś czas mój żołądek stwierdzi, że zjedzenie samego
siebie nie jest takim złym pomysłem. Burczenie w brzuchu rozchodziło się echem
po całej jaskini.
Nagle drzwi otworzyły
się, a do wnętrza wkroczyły dwa wilki, ciągnące za sobą niewielki, aczkolwiek nadal
kuszący kawałek surowego mięsa. Choć na co dzień takowego nie jadam to teraz
dałabym się pociąć za odrobinę... Wilki w tym czasie przytargały jedzenie pod
same kraty.
- Nażryjcie
się, marne stworzenia! - warknął wrogo pierwszy.
- Nie możecie
przecież nam tu zdechnąć. - zarechotał drugi, po czym oboje się oddalili, rozmawiając
o czymś między sobą. Gdy drzwi ponownie się zatrzasnęły, Sorrow chwycił łapą
mięso i przeciągnął je przez kraty na naszą stronę.
- Podziel je
pazurami na kawałki - mruknęłam cicho i głośno przełknęłam ślinę.
- Zjesz to? -
spytał z niedowierzaniem smok - A wydawało mi się...
- Lepsze to
niż śmierć z głodu. - odparłam ponuro i przysunęłam się do gada, który zaraz
zabrał się do prowizorycznego „usmażenia” mięsa. Surowego to nawet i on nie
tknie...
~*~
- Niezłe... -
wymamrotał Jack.
- To przecież
nic takiego. Jedno z nielicznych zastosowań mocy zmiennokształtnych duchów -
wzruszyłam ramionami - Chodź, trzeba znaleźć tę księgę. - dodałam, po czym
obrzuciłam szybkim spojrzeniem miejsce, w którym się znaleźliśmy. Stało tu
mnóstwo regałów, wypełnionych po brzegi starymi książkami. Szklane szyby na
skraju pomieszczenia prawdopodobnie pełniły funkcje ścian, odgradzając poszczególne
sektory. Mogłam się tylko domyślać, że zrobiono to tylko po to, by nie zgubić
się w tym wszystkim. Innego pomysłu nie miałam.
Regały
wykonano z połączenia szkła i metalu. Zastanawiało mnie jak to zostało
zaprojektowane i wykonane, że jest w stanie wytrzymać ciężar takiej ilości
książek. Z kolei podłoga składała się z ogromnych, szarych płytek z wysokim
połyskiem. Sufit biały jak wszędzie. Całość sprawiała wrażenie wolnej od
skażenia, wszelkich nieczystości mogących zniszczyć cenne zbiory. Cisza
panująca wokół przerywana była jedynie odgłosami wentylacji, uruchamianej co
jakiś czas, aby „wymienić” powietrze.
Wzrokiem
zaczęłam szukać jakieś mapy lub chociażby wskazówki, mogącej wskazać jak
poruszać się po tym miejscu.
- Znalezienie
tu czegoś będzie sporym wyzwaniem... - mruknęłam niezadowolona z wizji żmudnego
szukania.
- Tam coś
jest - Jack wskazał na jeden z regałów w oddali po naszej prawej stronie.
Przyjrzałam się uważniej.
- Chyba
strzeliłeś w dziesiątkę - powiedziałam z uznaniem. Szybkim krokiem podeszliśmy
do wydrukowanej mapy, która była odpowiednio oprawiona i powieszona na szklanej
ściance pod literą „K”. Swoją drogą dopiero teraz zorientowałam się, że każdy z
regałów ma swoją „nazwę” pod postacią kolejnych liter z alfabetu.
- Wiesz jaki
tytuł ma ta księga? Albo chociażby autor, rok napisania? - wyliczał brunet.
- W tamtych
czasach raczej nie podpisywano swoich dzieł, a rok... trudno określić, prędzej
wiek... do V maksymalnie. Jeśli idzie o tytuł... tu sprawa jest najgorsza. Na
pewno musiał być powiązany z istotami, pochodzącymi ze „świata fantastycznego”.
- W taki
sposób nigdy nie znajdziemy tej księgi... - westchnął ciężko Mróz, po czym
sięgnął wolną ręką po pierwszą lepszą książkę z regału „K” i zaczął ją
przeglądać.
- Co tam
masz? - zaciekawiłam się.
- Kompletnie
nie wiem co tu jest napisane, ale wygląda na to, że sortowane są po tytułach...
- Cholera...
- zaklęłam, po czym przyjrzałam się mapce, licząc na jakiekolwiek przydatne
informacje. Całe szczęście, że była także po angielsku. - Tu mamy poszczególne
działy - wskazałam palcem - Całe archiwum podzielono według kultur. Tu mamy
związane z germanią, a zaraz obok czeską. Do słowiańskiej musimy iść w pierwszą
w lewo, a dalej prosto.
- Mam
nadzieję, że tam znajdziemy więcej informacji. - westchnął Jack i szybko
ruszyliśmy według trasy z mapki. Nie zajęło nam to długo. Szliśmy w milczeniu,
a nim się obejrzeliśmy, byliśmy już na miejscu.
Dziękowałam
za to, że są nazwy pomieszczeń też były po angielsku. Inaczej nie wiem jak bym
się w tym połapała... To do którego dotarliśmy było znacznie większe od
poprzedniego, ale tutejsze regały także miały oznaczenia literowe.
- Cały dział
kultury słowiańskiej - mruknęłam pod nosem w poszukiwaniu kolejnej mapy.
- Właściwie
to czemu akurat ta kultura? W innych nie ma tych informacji? - zapytał brunet.
- Wydawało mi
się, że już to tłumaczyłam... - odparłam - Chodzi o to, i to właśnie u Słowian pojawiły
się pierwsze zmianki o strażnikach. Wtedy jednak dokładnie ich nie znano.
Wiadomy był tylko pewien zarys.
- Jesteś jak
encyklopedia - podsumował mnie.
- Od lat żyję
z chodzącą encyklopedią pod jednym dachem - zaśmiałam się - Nic dziwnego, że niektóre
informacje utrwaliły się nawet w mojej głowie. - dodałam, po czym lekko
spochmurniałam. Znowu dobiły się do mnie wyrzuty sumienia...
- Wracajmy do
szukania - powiedział Jack, jakby nie chciał już dalej drążyć tematu - Tu jest
chyba coś ciekawego... - mruknął, ciągnąc mnie za sobą w kierunku regału.
- Nie mamy
czasu na czytanie każdej księgi z osobna... - szepnęłam, zastanawiając się co
zrobić, gdy już znajdziemy tę jedyną właściwą.
- Może i nie
mamy, ale wyjścia innego także nie...
Zamyśliłam
się. Nawet nie słuchałam dalszego monologu bruneta.
- Mam -
szepnęłam. Chłopak zaciekawiony odwrócił się w moim kierunku - Ludzie i tak nie
skapną się, że coś im zginęło, a już z pewnością nie tak szybko...
- Nie
zamierzasz chyba...?
- Nie połapią
się - wzruszyłam ramionami - A my tymczasem zaoszczędzimy trochę czasu. -
dodałam.
- Pomysł w
porządku, ale najpierw musimy jeszcze cokolwiek znaleźć żeby to zabrać. - odrzekł Jack i już razem
zaczęliśmy przeglądać kolejne książki.
------------------------
Od Autorki:
Wróciłam! Myślałam już, że nie uda mi się przełamać braku chęci, weny, ale jednak udało się i z radością mogę zaprezentować kolejny rozdział!
Ogólnie rzec biorąc nie jestem jeszcze pewna jak to będzie w tym roku ze wstawianiem rozdziałów. W tym roku szkolnym mam maturę, a pod koniec października zamierzam zdawać BOJ. Tak więc dzieje się, ale trzymajcie kciuki, aby wszystko szło zgodnie z planem, a publikacja kolejnych rozdziałów i ewentualnych one-shotów nie była zagrożona :3
Na dziś to jednak wszystko. Jestem zmęczona, a jutro kolejny dzień, dający w kość jak mało co. O ile poniedziałek jest przyzwoity to wtorek jest istną masakrą.
Do następnego!
Ann Varcon
Rany strasznie się ucieszyłam jak zobaczyłam, że jest nowy rozdział, a weszłam na tego bloga tak z czystej ciekawości. Mam nadzieję, że Jack niedługo odzyska moc i będzie nadal strażnikiem, no i oczywiście żal mi Sorrowa i Agey.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo wszystko zacznie się wyjaśniać :3
Życzę dużo weny (bo sama wiem jak czasami jest z nią krucho) i oczywiście czekam na następny rozdział :D
Pozdrawiam xx
Teraz publikacja kolejnych rozdziałów powinna już nie być zagrożona :)
UsuńA co do Jacka... Wszystko przed nami ^^
Dziękuję i także pozdrawiam :)